piątek, 13 marca 2015

Rozdział szesnasty - Przeciwności losu

„Fortuna to niestała dziwka zwariowana na punkcie ironii [1]
10 stycznia 2011 r.
            W niewielkiej warszawskiej kawiarence siedziała wysoka, rudowłosa dziewczyna. Nerwowo stukała paznokciami o ciemną powierzchnie stolika, przy którym siedziała. Spojrzała na zegarek. Spóźniał się. Był wściekły kiedy do niego zadzwoniła. Przecież miała zapomnieć o tym co wydarzyło się jednej nocy na Majorce. Gdy wypowiedział to zdanie ona uśmiechnęła się ironicznie. Cóż będzie to dość trudne – szepnęła w myślach i poprosiła go o pilne spotkanie i zapewniła, że nie ciągnęłaby go na drugi koniec stolicy gdyby rzecz nie była pilna i nagląca. Po dłuższej chwili milczenia, kiedy rozmówczyni myślała, że się rozłączył, zgodził się, ale zaznaczył, że nie poświęci jej wiele czasu. Nie była tym zdziwiona. Przecież od tego pamiętnego opublikowania zdjęć nawet o nim nie pomyślała. Dopiero gdy okazało się, że jest w ciąży zrozumiała, że on nigdy nie zniknie z jej życia i że jej własny los już nigdy nie będzie taki sam. Ich ścieżki niespodziewanie splotły się do końca życia.
Fortuna to niestała dziwka zwariowana na punkcie ironii [1]
            Brzuszka jeszcze nie było widać. Spokojnie mieściła się w swoje normalne ubrania, ale była przekonana, że w końcu i jej odmienny stan wyjdzie na jaw. Długo zastanawiała się czy mu powiedzieć. Bała się jego reakcji. Było tyle możliwych scenariuszy, że nie wiedziała ku któremu się skłaniać. Raczej była zdanie, że on po prostu powie jej by spadała na drzewo i sama rozwiązała swój problem. Umyje ręce jak typowy facet. Była na to gotowa. Jakiejkolwiek decyzji on by nie podjął ona była zdecydowana urodzić i wychować to dziecko. Zaakceptowała swój stan i chociaż jeszcze nie przyznawała się do tego sama przed sobą to wyobrażała sobie jak to maleństwo, które nosi pod sercem będzie wyglądało, jak potoczy się jego życie. Choć nie przyznawała tego głośno to już je kochała miłością bezwarunkową – taką którą jest w stanie zrozumieć tylko matka.
Kiedy jesteś tak wystraszona
Nikt nie wyciąga ręki aby cię złapać
Kiedy zgubiłaś się na zewnątrz
Spójrz w głąb swojej duszy [2]
            Przyszedł spóźniony o piętnaście minut. Bez słowa podszedł do niej i usiadł naprzeciwko. Kelnerkę zbył ruchem ręki, co znaczyło, że nie ma ochoty niczego pić ani tym bardziej jeść. Nie wiedział czego ta kobieta od niego chce, ale był wściekły gdy zadzwoniła. Przecież powiedział jej, że to wszystko było pomyłką. Kochał swoją obecną narzeczoną i nie zamierzał dla jednonocnej przygody rezygnować z całego swojego życia. Na dodatek ona zapewniała go o tym samym, więc czego mogła chcieć? Liczy że szybko się dowie i równie szybko wróci do swojego poprzedniego życia.
            - Mów. Mam mało czasu. – Nie była zdziwiona brakiem powitania z jego strony. Uśmiechnęła się lekko mimo wszystko, bo ciąża zmienia wszystko, łącznie z nastawieniem do pewnych spraw.
            - Cóż ta sprawa raczej nie zajmie nam mało czasu – powiedziała i upiła łyk zielonej herbaty.
            - Czego chcesz? Pieniędzy? Mówiłem od początku, że z tego nic nie będzie.
            - Uwierz mi, że gdyby sytuacja mnie nie zmusiła do tego to w życiu byś już o mnie nie usłyszał. Krzysiek, za kogo mnie masz? Może i nie poznałam cię zbyt dobrze, ale nie sądziłam, że oceniasz tak płytko ludzi.
            - O co chodzi? – Nie pozwalał się zagadać.
            - Jestem w ciąży. Nie długo zacznie się trzeci miesiąc. – Zaniemówił. Nie tego się spodziewał. Mocniej zacisnął dłonie na kolanach. To był jakiś kiepski żart z jej strony. – Długo zastanawiałam się czy w ogóle ci o tym mówić… Doszłam do wniosku, że jednak zasługujesz żeby to wiedzieć i by podjąć decyzję czy chcesz uczestniczyć w życiu dziecka. – Mowa, którą sobie przygotowała wzięła w łeb już na samym początku. Wszystko szło nie tak jak powinno. – Nie chce od ciebie żadnych pieniędzy. Jeśli zdecydujesz się wycofać to ja to zrozumiem i zaakceptuję i nie będę występować o alimenty. Chodzi o to, że chcę wiedzieć co w przyszłości mam powiedzieć dziecku, gdy zapyta o tatę.
            - Czyli jeśli się wycofam to po prostu powiesz, że go nie chciałem? – Nie dowierzał, że życie może być tak okropnie niesprawiedliwe. Przecież to była jednorazowa przygoda, na dodatek pomyłka, której okropnie żałował, a na dodatek z tego wszystkiego powstało dziecko. To było za dużo.
            - Powiem prawdę. Od początku do końca. Nie mogę cię jednak zapewnić, że dziecko w przyszłości nie będzie chciało cię odnaleźć. Ja też tego nie chciałam, ale stało się. Jesteśmy dorośli i musimy ponieść tego konsekwencje, nawet jeśli są one tak duże. Daję ci prawo wyboru.
            Nic nie powiedział. Po prostu wyszedł gdy ona kończyła mówić. Tak jak się spodziewała uciekł bez słowa.
Kiedy nikogo wokół nie ma
Spójrz we własne wnętrze
Jak najstarszemu przyjacielowi
Zaufaj głosowi z wewnątrz
Wtedy znajdziesz swą siłę
Która cię poprowadzi
Jeśli tylko nauczysz się zacząć
Ufać głosowi z wewnątrz [2]
***
12 stycznia 2011 r.
            Czekała, aż zostanie wezwana do odpowiedniego stanowiska. Towarzyszyły jej Alicja i Kaja, które siedziały w milczeniu. Nie mogły się pogodzić, że o to ich wieczny trójkąt nagle się rozpada. Zawsze były we trzy. Ich przyjaźń była na dobre i złe, ale czy była w stanie przetrwać taką ilość kilometrów? Tego pewne nie były. Musiały jednak wierzyć. Na dodatek Arletta od kilku tygodni była zupełnie nie obecna duchem. Cały czas spędzała swoim pokoju pod pretekstem pakowania i sprawdzania się czy ma wszystkie rzeczy, czy też może musi wrócić po coś do rodzinnej Częstochowy. Przyjaciółki nie chciały nic mówić, ale wiedziały, że za ten stan rzeczy odpowiedzialny jest Zbyszek. A w zasadzie to, że Arletta nie zdecydowała się kontynuować tego związku. Chociaż nie przyznała im się otwarcie to one wiedziały swoje, że go kocha.
Ich związek był tak dziwny. Chociaż żyli blisko siebie to jednak nie spotkali się nigdy wcześniej i dopiero wspólne wakacje ich zbliżyły. Dosłownie jak w tanim romansie. Wszystko układało się dobrze, aż do czasu. Blondynka zerknęła na Mielewską i dalej uparcie trwała przy swoim, że gdyby ta powiedziała wszystko Bartmanowi wcześniej z pewnością znaleźli by jakieś rozwiązanie tej całej sytuacji. Możliwe, że nawet przetrwaliby te kilka miesięcy w rozłące, a następnie on znalazłby jakiś dobry klub we Włoszech. Kaja była zdania, że wszystko dałoby się inaczej rozwiązać. A na co postawiła jej przyjaciółka? Ukrywanie i robienie z tego tajemnicy.
Spotkanie jakich mało
na środku świata im zdarzyło się.
Czy mogło być inaczej
i dłużej trwać choć o jeden sen? [3]
Arletta, nie czuła się dobrze z tym jak to zakończyła. Wielokrotnie podczas minionych tygodni miała ochotę pójść do Zbyszka i błagać go by spróbowali. Jednak znała siebie zbyt dobrze by wiedzieć, że jeśli Am coś pójdzie nie tak to zrani go jeszcze bardziej, a tego nie chciała. Paradoksalnie i tak go skrzywdziła, bo złamała mu serce, ale nie spodziewała się, że ten playboy Bartman się w niej zakocha. Gdyby ktoś jej to powiedział przed wyjazdem z pewnością by go wyśmiała. Przecież znała go z opowieści brata i wszystko wyglądało zupełnie inaczej. To miał być nic nie znaczący romans, a wyszło zupełnie odwrotnie. Swoim złamanym sercem się nie przejmowała, bo wiedziała, że rzucając się w wir nowych obowiązków uda jej się go pokonać, ale bała się o niego, bo przecież walczył o miejsce w kadrze. Chciał zdobywać medale dla Polski, a nie wiedziała jak silną ma psychikę.
Rozstanie jakich wiele
na zawsze drogi im rozeszły się.
Czy mogło być inaczej
lub wcale nie być?
Bóg to jeden wie. [3]
Spojrzała na telefon, który wibrował na jej kolanach. Chociaż wyświetlał się numer, który znała na pamięć nie odebrała. Nie chciała z nim rozmawiać tego dnia ani żadnego innego. Przecież to nie tak miało się skończyć. Zastanawiała się czemu nie mogła go poznać po powrocie z Włoch, przecież to niczego by nie zmieniło. Wszystko byłoby dokładnie tak samo z tym, że ona byłaby po największej przygodzie swojego życia i możliwe, że pragnęłaby stabilizacji u jego boku. W tym momencie to było zupełnie nie możliwe, czuła potrzebę wyjazdu i nadrobienia tych kilku lat, które spędzała przykuta do biurka marząc o tym wyjeździe. Cały czas zastanawiała się czy nie spotkali się o kilka lat za wcześnie.
Już za późno lub za wcześnie by z sobą być.
Ruszył pociąg drzwi zamknięte są, za nimi świt. [3]
Zamknęła oczy by opanować łzy gromadzące się pod powiekami. Nie chciała by słone kropelki popłynęły po jej policzkach. Bała się, że straciła swoją szansę na wielką miłość. TO byłoby tak bardzo niesprawiedliwe. Wszystko czego pragnęła to osiągnąć sukces tam we Włoszech i dopiero się zakochać,  jej marzenia przyszły w zupełnie odwrotnej kolejności i zupełnie nie wiedziała dlaczego. Chciała o nim zapomnieć i to jak najszybciej.
Bóg wysłuchuje tych, którzy błagają o łaskę zapomnienia dla nienawiści, lecz głuchy jest na głos tych, którzy chcą uciec przed miłością. [4]
Gdy usłyszała kobiecy głos dobiegający z głośników, który informował, że pasażerowie jej lotu mogą zbliżac się do przejścia biletowego wstała i przytuliła się do przyjaciółek.
- Przyjaźń na zawsze, pamiętacie? – Spytała i zaczęła płakać.
- Na zawsze – potwierdziła Alicja. – Pisz, dzwoń, smsuj. Cholera jak ja będę tęsknić za twoim ciętym językiem Arletta!
- A ja za twoją wieczną ironią i dobrymi radami Kai. Kocham was jak siostry.
- My ciebie też – blondynka otarła słoną łzę z policzka. – Odwiedzimy cię. – Zapewniła.
- Liczę na to. Przyjaźń na zawsze. – Powiedziała.
- Przyjaźń na zawsze – powtórzyły jak echo przyjaciółki i pozwoliły odejść jej ku nieznanemu.
Są takie wydarzenia, które - przeżyte wspólnie - muszą się zakończyć przyjaźnią... [5]
_________________
[1] Glen Cook
[2] Christina Aguilera – „The voice within”
[3] Ewelina Flinta – „Nieskończona historia”
[4] Paulo Coelho
[5] Joanne Kathleen Rowling 
___________________
Moje postacie zdecydowanie od dłuższego czasu żyją swoim własnym życiem. 

Do następnego! 
Przy okazji zapraszam tu:

4 komentarze:

  1. No Krzysiu pięknie! Na prawdę powinszować! Właśnie dałeś pokaz tego jak NIE zachowuje się prawdziwy facet! Jak tak się kochało swoją obecną dziewczynę to się mogło pomyśleć, że NIE zdradza się jej przy pierwszej nadarzającej się okazji! Ale nie, dla naszego Krzysia to już byłaby już chyba wyższa szkoła jazdy! Aż mam ochotę wziąć i go trzepnąć po tej jego pustej łepetynie - raz, a porządnie!

    Szkoda, że Arletta nie chciała jednak dać szansy sobie i Zbyszkowi. Gdyby mocno się postarali z pewnością udałoby im się przynajmniej spróbować związku na odległość i tak będzie miała i miłość i marzenia! Dobrze, że dziewczyny z nią są! Ich wsparcie będzie dla niej naprawdę ważne!

    Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Masz rację Krzyś nawalił, ale może się opamięta?
      Arletta powinna dostać rakietą w głowę... Serio.
      :*

      Usuń
  2. Krzysiek, no. Liczyłam na jakieś lepsze zachowanie z jego strony. Nie dość, że tak okropnie traktuje Alicję, to potem okazał się typowym samcem.
    Ech ta Arletta. Dalej nie mogę przeboleć zranionego Zbyszka. Pewnie wiele go kosztowało zebranie się na telefon, a ona nie odebrała. Przy odrobinie jej chęci, to by wypaliło i chyba bała się poważnego związku i zobowiązań. Wybrała przygodę, nie miłość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak - ja też liczyłam. Jestem zdziwiona co on zrobił.
      Dobra możesz jej zdzielić kijem xD
      :*

      Usuń

Szablon wykonany przez Lady Spark