„Trudno jest,
przecież wiem wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.*****”
15 listopada 2010 r.
Alicja bała się
wyjść z domu po ukazaniu się artykułu. Miała wrażenie, że teraz wszyscy ją
znali, a przecież jej twarzy nie było widać na zdjęciu. Musiała jednak
uczęszczać na zajęcia. Na ulicy nikt nie zwracał na nią uwagi. Była tylko
zwykłym, szarym człowiekiem. Nikt nie patrzyła na nią dziwnie. Była po prosty
zwykłą Alicją Sylwią Lipińską, która studiowała drugi rok marketingu i
zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim. Ulżyło jej. Nie chciała być na
pierwszych stronach gazet. Jej znajomi też nic nie wiedzieli o tym, co zdarzyło
się podczas wakacji na Majorce. Zresztą pewnie nie byliby zdziwieni. Przez dwa
lata wyrobili sobie o niej opinię, do której sama doprowadziła i miała tego
całkowitą świadomość. Dlatego po powrocie z wakacji postanowiła z tym walczyć.
Postanowiła zmienić swoje życie. Coś zaczęło jej przeszkadzać. Nie chciała być
traktowana przez mężczyzn, jako towar, który można wykorzystać i rzucić.
Zaczęła pragnąć czegoś więcej niż tylko dobrej zabawy i luzackiego podejścia do
życia. Nigdy nie zastanawiał się, co może przynieść nowy dzień. Teraz jednak
wszystko nabrało dla niej innego znaczenia. W niej samej zaszła nagła i
niespodziewana zmiana. Od portu nie była na ani jednej imprezie. To dla jej
znajomych było bardzo dziwne zachowanie. Arleta i Kaja nie zwróciły na to
uwagi, bo miały na swoich głowach własne problemy. Mielewska przygotowywała się
do wyjazdu, który miał nastąpić w styczniu. Musiała załatwić całą masę papierów
oraz zdać sesję przed terminem. Kaja miała bardzo ciężki semestr. Kolokwium za
kolokwium i cała masa lektur po angielsku do przeczytania. Na dodatek cały
wolny czas poświęcała Michałowi. Alicji to nie przeszkadzało. Mogła w spokoju
przemyśleć swoje życie.
W Twoim nowym życiu - wszystko zmieni się
W Twoim nowym życiu - nigdy nikt nie powie nie
W Twoim nowym życie - wiecznie szczęście trwa
W Twoim nowym życiu - już nie przegrasz nigdy, nie.*
Myślała o Krzyśku. Zastanawiała się
czy on wie, że ich krótki romans w każdej chwili może ujrzeć światło dzienne,
bo wystarczyło, że zdjęcie opublikuje znacznie bardziej popularny portal, który
uruchomi zdradzieckie domino. Nie miała jak się z nim skontaktować żeby go
ostrzec. Wiedziała, że Arleta i Kaja będą prawiły jej kazania, ale tak naprawdę
nigdy nie zostawią jej w potrzebie. Były przyjaciółkami na dobre i na złe.
Wiele osób chciało rozbić ich relację, zwłaszcza, gdy mieszkały jeszcze w
Częstochowie i chodziły do jednej lasy w technikum. Przetrwały wiele i była
pewna, że i to tylko umocni ich przyjaźń.
Przyjaźń jest łańcuchem chłodnych i serdecznym z tą
różnicą, że chwile oziębiania należą do rzadkości.**
Była godzina piętnasta. Właśnie
wychodziła z budynku gdzie mieścił się Wydział Zarządzania i Marketingu
Uniwersytetu Warszawskiego. Wiał zimny wiatr. W powietrzu dało się wyczuć
nadchodzącą zimę. Poprawiła kołnierzyk w swoim turkusowym płaszczu i ruszyła w
stronę przystanku tramwajowego. Zamierzała udać się do galerii handlowej.
Chciała kupić sobie nowe botki w kolorze śliwkowym, które wypatrzyła dwa
tygodnie temu. Nie uszła nawet kilkunastu metrów, gdy ktoś złapał ją za ramię i
odwrócił w swoją stronę.
- Krzysiek?! – spytała zdziwiona rudowłosa.
- Wyglądasz na zdziwioną moim widokiem – powiedział
wyraźnie zły.
- Bo jestem. Ustaliliśmy, że już się nigdy nie
spotkamy – stwierdziła Ala.
- Kto pozwolił ci wysłać nasze zdjęcie do jakiegoś
portalu? Myślałaś, że z tego powodu zostawię dla ciebie Luizę?
- Co?! Sądzisz, że to byłam ja? Wybacz, ale nie
upadłam tak nisko – powiedziała.
- I ja mam w o uwierzyć?
- Możesz, ale nie musisz. Po co miałabym to robić?
Po co? Wyjaśniliśmy to sobie. Tam na Majorce. Nic nas nie łączyło i tego się
trzymam.
- To kto?
- Nie wiem. Ktoś to wrzucił ze strony hotelu.
Zapewniam, że to nie byłam ja.
- Nie wierzę – powiedział Wierzbowski.
- Nie musisz – rzekła Alicja i ruszyła w stronę
przystanku tramwajowego.
Była zła. Była wścieła. Nie sądziła,
że Wierzbowski mógł ją oskarżyć o coś takiego. Nie miała z tego przecież żadnej
korzyści. Skoro nie chciał zostawić Luizy, bo ją zdradził i za nic nie chciał
jej powiedzieć o tym, co zrobił. Szybko postanowiła wyrzucić zajście, która
miało miejsce kilkanaście minut temu z głowy robiąc porządne zakupy.
***
Arleta wyszła z kolejnego zebrania, które miało
przygotować jej wyjazd, do którego była bliżej niż dalej. Miała całą masę spraw
do załatwienia. Wyszła z kolejną listą potrzebnych papierków, które musiała
dostarczyć do końca listopada. Postanowiła jednak załatwić wszystko tak szybko
ja się tylko da. Dalej nie zamierzała wszystkiego mówić Bartmanowi. Było zbyt
wcześnie żeby burzyć ich związek. Bała się również, że Zbyszek będzie ją
namawiał do zmiany decyzji. Zbyt długo pracowała na ten wyjazd. Zbyt długi.
Zbyt dużo wkładała w każdą sesję.
Po zajęciach miała spotkać się z
Agnieszką Mielewską. Nie wiedziała, po co kobieta chciała się z nią widzieć. Podejrzewała,
że Jurek poinformował żonę, iż zna prawdę. Arleta ostrzegała Agę, że jeśli tego
sama nie zrobi to ona uświadomi swojego brata o zdradzie. Zgodziła się jednak
na spotkanie. Uważała, że chociaż na taki gest ją stać.
Młoda
Mielewska była osobą, która gdy coś sobie postanowiła to zawsze tak robiła i
nigdy nie ulegała cudzym wpływom. Wiedziała w kawiarence, która była piętnaście
minut od jej wydziału. Czekała na swoją bratową. Czas zabijała czytając książkę
na zajęcia z języka włoskiego.
- Cześć -
usłyszała głos Agnieszki nad swoją głową.
- Cześć – odpowiedziała Arleta i poczekała aż
kobieta zajmie miej scena przeciwko niej. – Po co chciałaś się spotkać?
- Powiedziałaś Jerzemu o tym, że mam romans.
- Powiedziałam – potwierdziła Arleta.
- Dlaczego?
- Mój brat nie zasługuje na to by być oszukiwanym.
Zasługuje na szczerość i szczęście.
- On chce rozwodu.
- Prawidłowo. Powinien jeszcze walczyć o Olę i
całkowitą opiekę nad nią.
- Co?!
- Zraniłaś mojego brata. Nie sądzisz chyba, że będę
popierać ciebie. Ta rozmowa nie ma sensu – powiedziała Arleta.
- Powiem Zbyszkowi, że wyjeżdżasz.
Istnieją trzy sposoby oddziaływania na człowieka:
szantaż, wódka, groźba zabójstwa.
- Mów.
Nie zważając na nic wyszła z budynku.
Kompletnie nie przeraził ją szantaż bratowej. Była godzina szesnasta.
Postanowiła pójść po Zbyszka pod Uranię. Nie byli umówieni, ale tęskniła za
jego zielonymi tęczówkami. Stał się ważnym elementem jej życia. Nie planowała
tego, ale stało się. Nagle zaczęło jej na nim zależeć. Poświęcała mu wiele
myśli w ciągu dnia i zasypiała po długiej rozmowie telefonicznej. Wiatr targał
jej długie, brązowe włosy i przenikał do szpiku kości. Arleta nie była osobą
pozbawioną uczuć – po prostu nie wyrażała ich otwarcie, gdy nie było takiej
potrzeby. Po prostu nie potrzebowała okazywać uczuć na pokaz. To była jej
prywatna sprawa. Uważała, że nikt nie musi o tym wiedzieć. Po półgodzinnym
spacerze znalazła się pod Uranią gdzie Politechnika miała popołudniowy trening.
Spojrzała na zegarek i doszła do wniosku, że musi poczekać jeszcze czterdzieści
pięć minut. Oparła się o barierkę, która znajdowała się przed halą, a torby
wyjęła książkę i zaczęła czytać. W pobliżu nie było żadnej kawiarni, w której
mogłaby poczekać na Zbyszka. Zresztą nawet nie miała ochoty na kawę. Chciała
spędzić miło czas w ramionach Zbyszka. Planowała obejrzeć z nim jakiś film.
W końcu zawodnicy zaczęli wychodzić z
klubu. Kobieta schowała książkę i wypatrywała ukochanego. W końcu go zauważyła.
- Zbyszek! – zawołała i pomachała ręką.
- Arleta? Co ty tu robisz? Byliśmy umówieni? –
spytał Bartman.
- Nie, ale pomyślałam, że skoro masz wolny wieczór
to możemy go spędzić razem – wyjaśniła studentka.
- Arleta umówiłem się z chłopakami, że u mnie mecz
obejrzymy.
- Mało masz siatkówki w życiu? – spytała ze
śmiechem, żeby ukryć rozczarowanie.
- Wiesz wieczór z kolegami to nie koniecznie mecz…
- … wyjście do klubu – dokończyła Arleta i
poprawiła torbę.
-Arleta, nie prawda. Wiesz mecz, jakaś gra na
xboxie. To chyba nic złego?
- Nie i…
- Zbyszek idziesz? – koledzy z drużyny stali przy
białym Audi Bartmana.
- Już. Moment! – odkrzyknął i zwrócił się do
kobiety. – Gdybyś mnie uprzedziła, że chce pogadać to nie planowałbym nic z
kolegami.
- Zbyszek nie musisz mi się tłumaczyć. Po prostu
pomyślałam, że masz wolny wieczór, ale skoro nie to wrócę do domu i się pouczę.
- Odwiozę cię do domu – zaproponował.
- Dam sobie radę – powiedziała i pocałowała go w
policzek, a następnie rozczarowana skierowała się w stronę postoju taksówek.
Tak to już jest, że kobiety złoszczą się, denerwują
lub są rozczarowane mężczyznami z tego czy innego powodu. To nieuchronne. Im
bardziej cię przedtem kochały tym większy zawód sprawiasz im na końcu.****
Wsiadła
do taksówki i podała kierowcy adres. Była bardzo rozczarowana, ale nie miała
prawa być wściekła to, że wybrał kolegów, a nie ją. Byli w dość dziwnym
związku. Ustalili, że nie będą się zdradzać i będą wobec siebie szczerzy.
Jednak to była dość dziwna sytuacja. W końcu dotarła pod swój blok. Zapłaciła
za kurs i ruszyła w stronę mieszkania. Dziewczyn nie było. Kaja była na
zajęcia, a Ala napisała SMS-a, że po zajęciach udaje się do galerii po botki. Zapaliła
światło w salonie i usiadła na kanapie. Nie miała na nic ochoty. W sumie to
czuła się zmarznięta, dlatego postanowiła zrobić sobie gorącej herbaty z
cytryną i rumem. Potrzebowała się rozgrzać. Z kubkiem gorącej herbaty usiadła
na kanapie i włączyła telewizor. Nie szukała żadnego konkretnego kanału chciała
zająć czymś lewą rękę żeby nie sprawdzać, co chwila telefonu. Nie poznawała sama
siebie. Myślała, że wszystko będzie łatwiejsze. Jej związek z Bartmanem był
jawny i nie ukrywali się przed światem. Może właśnie, dlatego nagle zaczęło jej
zależeć. Nie chciała być tą, nad którą użalały się gazety. Dochodzenie do sedna
sprawy przerwał powrót do domu Kai.
- Matko, jaka ja jestem zmęczona. Od juta zaczynam
praktyki w podstawówce. Uczelnia dopiero dziś mnie o tym poinformowała.
Rozumiesz to? – spytała blondynka i zabrała kubek z rąk Mielewskiej. – Fuj! Z
rumem!
- Zmarzłam – odpowiedziała krótko Arleta.
- To gdzie się szlajałaś?
- Byłam pod Uranią i chciała zabrać Zbyszka do kina
czy gdzieś, ale on wybrał wieczór z kumplami.
Trudno jest złapać wiatr,
brać na żarty ten szalony świat,
trudno jest, przecież wiem,
wierzyć w bajki, jeszcze w życie wplatać je.*****
- I jesteś o to na niego zła?
- Nie. Chciałam z nim pogadać, bo widziałam się z żoną
brata. Zagroziła, że powie o Zbyszkowi o wyjeździe.
- Postanowiłaś w końcu powiedzieć mu prawdę?
- Zwariowałaś?
- To, kiedy zamierzasz?
- Nie teraz. Jest za wcześnie. A co jeśli będzie
namawiał mnie do zrezygnowania?
- Kochasz go?
- Za wcześnie jest żeby mówić o miłości.
- Cała ty. Uparta i niedająca sobie nic wytłumaczyć.
To już Kubiak jest normalniejszy.
- Dzięki za porównanie mnie do Kubiaka –
powiedziała urażona Mielewska.
- Po prostu uważam, że zachowujesz się w stosunku
do Zbyszka nie fair. Powinien wiedzieć, że za dwa i pół miesiąca wyjeżdżasz. A
co jeśli on się zaangażuje? Zacznie mu zależeć? Ja wiem, że on ma opinię podrywacza,
ale nie masz prawa go oszukiwać.
Na to, że potrafimy razem być,
ani złotówki do dziś nie postawił nikt,
a tak naprawdę tylko ty i ja,
słyszymy siebie, wiemy, co nam w duszy gra.*****
- To jest Bartman. On się nie angażuje. To nie w
jego stylu.
- To jemu uczucia zamiast pępowiny przy narodzinach
odcięli? – zakpiła Kaja.
- Ale ty się czepiasz.
- Po prostu widzę, że zależy ci na nim.
- Tak jak tobie na Kubiaku.
- Kubika w to nie mieszaj! – krzyknęła blondynka.
- Sama zaczęłaś.
- Jak ten Bartman z tobą wytrzymuje? – spytała na
głos Miałkowska.
Arleta nie odpowiedziała, bo dostała
SMS-a.
Jutro jestem tylko twój. Nie gniewaj się. Tęsknię.
Brunetka uśmiechnęła się sama do
siebie.
To się nie może udać powie ktoś,
jeżeli nam nie wyjdzie, trudno taki los,
a póki, co te siedem lasów, rzek,
i gór wysokich, wiem, że zdobędziemy je.*****
*Ira –
„Nowe życie”
**
Claude Adrien Helwecjusz
***Władimir
Władimirowicz Putin
****Jonathan
Carroll
*****Sylwia
Grzeszczak – „Bajka”
***
Mój komputer chciał mnie doprowadzić do szału. Wiecie, że co chwila zacinał mi się Word i traciłam całkiem sporo przepisanego rozdziału? To było irytujące. W końcu jednak wygrałam batalię z programem i mogę Was zaszczycić rozdziałem numer dziesięć.
Gdybym pisała takie opowiadanie kilka lat temu Arleta byłaby ideałem. Zrozumiałaby, że Bartman ma swoich znajomych i wcale nie byłaby na niego wściekła. Dziękować niebiosom, że jednak już tak nie robię. Poważnie. Wiem, że to byłoby denerwujące. W końcu pokazuję też wady postaci, a to chyba plus, prawda?
Za tydzień widzimy się na Annie i Antoninie - rozdział już mam, żeby nie było.
A tak, że dziś mamy Wielką Sobotę to chciałabym złożyć Wam wszystkim zdrowych i wesołych świąt, bogatego zająca, mokrego dyngusa (chociaż z tym to należy uważać patrząc na pogodę) oraz masy, ale to masy szczęście.
No to jeszcze raz smacznego dyngusa i mokrego jajka!
PS Przyznać się kto zamówił zimę na dłużej?!
Całuję, Lady Spark
Całe szczęście że Arleta nie miała pretensji do Zbyszka ze zaplanował sobie wcześniej wolny wieczór i postanowił go spędzić z kolegami. Związek nie polega na tym by każdą wolna chwilę spędzać razem(choć znam takie pary) ale by wszystko co było do tej pory częścią naszego życia umiejętnie wplątać w nową sytuacje. Dlatego nie można rezygnować z rozrywek do których się wcześniej uciekało. Przynajmniej ja sobie nie wyobrażam takiego życia że mają partnera muszę zrezygnować np. z siatkówki by mieć czas dla niego. Dojrzałe związki cechują się przede wszystkim kompromisem. Może związek Mielewskiej i Bartmana jest na etapie dość świeżym ale widać że oboje mają poukładane w głowie. Tylko jest ten jeden problem wyjazd dziewczyny za granicę i to ze skrywa to przed Zbyszkiem. Co do tego zdjęcia, przeczuwałam ze prędzej czy później Krzysiek upomni się o to u Ali i nie myliłam się. Teraz ma do niej pretensje. Dupek jeden mógł myśleć o tym wcześniej ona sama mu w ramiona nie wpadła sam też się do tego przyczyniła.
OdpowiedzUsuńWesołych życzę :*
Związek Arlety i Zbyszka jest dość specyficzny. Oboje obiecali sobie, że nie będą trzymać się na krótkiej smyczy, tak więc Arleta nie gniewała się na swojego Kucyka Pony ( wybacz, nie mogłam się powstrzymać :D ) ale to nie sprawiło, że nie czuła rozczarowania. A Krzysiek powinien trzymać nerwy na wodzy, ja rozumiem, że jest poirytowany całą tą sytuacją, ale jeśli ktoś miałby być ofiarą to Ala, a nie on -,-
OdpowiedzUsuńWesołych Kochana :* I jak najbardziej spokojnych :*
Sprawy dwóch bohaterek zaczynają się niecko komplikować. Najpierw wychodzi na jaw krótki romans Krzyśka i Alicji. Czułam że tak będzie, bo przecież prawda i tak wychodzi zawsze na jaw. A potem jeszcze skomplikowany związek Zbyszka i Arlety. Obydwoje chyba nie wiedzą tak na prawdę co do siebie czują. Boją się przyznać do swoich uczuć. Mam jednak nadzieję, że Zbyszek dowie się o wyjeździe Arlety od niej samej a nie od jej szwagierki która usiłowała ją szantażować. Tak swoją drogą to ona na prawdę miała tupet. Myślała, że Arleta się wystraszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
a ile poczekamy na następny rozdział? mam nadzieję, że krócej niż na ten :)
OdpowiedzUsuńKrócej, krócej :)
UsuńDobrze, że bohaterowie mają wady bo to jest bliższe rzeczywistości. Tak po prawdzie to zaufanie, wiara, miłość to oksymorony, piękne słowa, piękne uczucia, których nie jesteśmy w stanie jako ludzie przeżyć dogłębnie bo jesteśmy ułomni. Możemy kochać i udawać, że ufamy, a tak na prawdę jesteśmy zazdrośni, zaborczy i wiele przed partnerem ukrywamy. Tak jak Arleta właśnie:)
OdpowiedzUsuńEch ten Zbyszek ;) No ten wieczór im nie wyszedł, ale jak widać, kolejny już może :) Nie uprzedziła go, więc cóż. Sama dostrzega dość luźne ramy tego związku.
OdpowiedzUsuńJednak zgadzam się z Kają :) Ma rację co do Bartmana. Powinien wiedzieć o wyjeździe i Arleta powinna go traktować poważnie. On może się zaangażować w każdej chwili, przecież ma uczucia.
A ja czekam aż Kubi zacznie udowadniać :D
Krzysiek niech nie świruje. Aneta nie chciałaby sobie niszczyć dobrowolnie życia. Niech się ogarnie.
Pozdrawiam
Przepraszam, że znowu tak mi zeszło w czasie, ale zasuwam na uczelni jak mogę, a i tak nie wyrabiam się ze wszystkim. Swoją drogą - dobrze, kochana, że nie dodajesz aż tak często, bo miałabym takie zaległości, że głowa mała. :)
OdpowiedzUsuńJak na mój gust to Arleta źle robi. Powinna dowiedzieć się od Zbyszka, na czym stoją, na czym im obojgu zależy. Co to za związek, gdzie nic nie jest pewne? Bo dla mnie to coś, nazywane pospolicie związkiem otwartym, prawdziwą miłością na pewno nie jest. Muszą o tym szczerze porozmawiać, aby potem nie było nieprzyjemności. A przede wszystkim brunetka powinna powiadomić go o wyjeździe, niezależnie od jego reakcji. Po prostu musi wiedzieć, musi.
Krzyśka w ogóle nie rozumiem. Niech ten facet najpierw zastanowi się, co chce powiedzieć, a dopiero potem powie. Takie oskarżenia są bardzo raniące i mam nadzieję, że po czasie zrozumie to i się zreflektuje.
Pozdrawiam, powodzenia na studiach :*