19 październik 2010 r.
Arletta, wstała o godzinie ósmej. Głowa – ku jej
wielkiemu zdziwieniu – wcale ją nie bolała, a dziewczyna spróbowała kilka
rodzajów miejscowych alkoholi. Pamiętała również, że ani na chwilę nie zeszła z
parkietu. Uwielbiała dobrą zabawę, a dobra zabawa uwielbiała ją. Do hotelu
wrócili około godziny czwartej rano. Brunetka cicho, żeby nie obudzić swoich
współlokatorek wzięła ubrania z szafki i udała się do łazienki. Chłodny
prysznic od razy przywrócił życie do jej organizmu. Ubrała zwiewną błękitną
sukienkę, a na nogi założył czarne japonki. Wiedziała, że jej przyjaciółki nie
wstaną zbyt szybko, dlatego w osamotnieniu zeszła do stołówki. Nie spodziewała
się przy stoliku ujrzeć żadnego z panów. Jadalnia była pełna. Arletta, wzięła
talerz i ubrała jakąś apetycznie wyglądającą sałatkę. Skierowała swoje kroki do
stolika i dopiero teraz jej brązowe tęczówki ujrzały, że siedzi przy nim
Zbyszek. Nie było po nim widać ani krzty zmęczenia. Na widok dziewczyny,
uśmiechnął się i delikatnie pomachał ręką.
- Myślałam, że
tylko mi szkoda dnia na spanie – powiedziała Arletta, siadając naprzeciwko
niego.
- Nie
chodziłam słuchać narzekań Michała i Krzyśka, że boli ich głowa, albo, że chce
im się pić. A dodatkowo jesteśmy tu tylko tydzień – powiedział i upił łyk soku.
- To rozumiem,
że później plaża i opalanie się? – spytała dziewczyna.
- Obowiązkowo,
ale trzeba poczekać na tych śpiochów, bo będzie oburzenie, że na nich nie
czekaliśmy.
- Pewnie tak
będzie, ale to może spacer po plaży dla zabicia czasu? Albo po okolicy? –
zaproponowała Arletta gdy zjadła to co miała na talerzu.
- A to, jest bardzo dobry, pomysł. Nie ma sensu
czekać na tych imprezowiczów z wczoraj.
- Odezwał się
ten co nic nie wypił – powiedziała dziewczyna ze śmiechem.
Z uśmiechem na ustach opuścili
chłodny hotel i znaleźli się na rozgrzanym dworze. Przez chwilę czuli się
trochę niekomfortowo w swoim towarzystwie. Jednak po krótkiej chwili rozmowy,
atmosfera uległa zmianie i zachowywali się jak dobrzy znajomi.
Arletta, nie należała do osób
wysokich. Była raczej niską dziewczyną, o długich brązowych włosach, które
dodawały jej nie lada uroku. Duże brązowe oczy z lekką nieufnością patrzyły na
świat. Na drobnej twarzy gościł delikatny uśmiech. Idealnie wyrzeźbione ciało
powodowało, że nie jeden mężczyzna obejrzał się za nią na ulicy. Jedyną wadą w
wyglądzie dziewczyny były krótkie nogi. Ona jednak się z tym pogodziła i
starała się jak najlepiej umiała ukryć swoje mankamenty. Arletta, wiedziała, że
wiele osób na studiach postrzega ją jako osobę, która zdaje egzaminy dzięki
nazwisku. Przez cały czas trwania pierwszego roku walczyła z tym poglądem, ale
to była walka z wiatrakami, bo i tak inni wiedzieli lepiej.
Jej towarzyszem podczas spaceru był
Zbigniew Bartman. Człowiek, dla którego wszystko było białe albo czarne i nie
było miejsca na kolory pośrednie. Wszystko miało mieć ustalony tor, którym
powinno się toczyć. Był to wysoki mężczyzna o czarnych jak skrzydła kruka
włosach i oczach w kolorze trawy. Posiadał uśmiech, który powodował ugięcie
kolan u nie jednej kobiety, a ciało greckiego boga sprawiało, że płeć przeciwna
lgnęła do niego jak muchy. Przyjmujący Politechniki, mimo wielkiego powodzenia
u kobiet dalej był sam. Zdarzały mu się dość często podrywy, ale były to nic nieznaczące
znajomości, a przynajmniej nic nieznaczące dla niego. Porzucone przez niego
kobiety często wylewały z tego powodu morze łez. I to głównie z powodu
niekończących się flirtów do Bartmana przyległa łatka „Podrywacza”. On sam nie
zamierzał z nią walczyć, ponieważ zupełnie nie interesowało go to co o nim
myślą inni. Skupiał się na swojej karierze, a uczucie: miłości, zauroczenia czy
też pożądania było tylko dodatkiem do sportu, który pozwalał zapomnieć o
niepowodzeniach.
Życie bez miłości to czarodziejska latarnia bez
światła.*
- Ty
studiujesz dziennikarstwo, prawda? – spytał brunet.
- Tak. A czemu
pytasz?
- Bo twój brat
często o tobie wspomina. Jest z ciebie dumny, ale mówi, że nie rozumie czemu
nie chcesz odbyć praktyk w Polsacie. To ułatwiłoby ci start.
- Nie chcę
osiągać czegoś tylko dlatego, że coś załatwił mi brat. Już na studiach z każdej
strony słyszę cudowne docinki, więc za wszelką cenę chcę położyć temu kres.
- Jest sens?
- We wszystkim trzeba widzieć sens, nawet w
najmniejszych czynach – odpowiedziała dziewczyna z lekkim uśmiechem.
- A gdzie
chciałabyś być za pięć lat? – spytał Zbyszek.
- Słucham?
- Proste
pytanie. Gdzie chciałabyś być za pięć lat.
- Chciałabym
mieć w miarę ustabilizowaną przyszłość, czyli dobrą pracę, idealnego mężczyznę
u boku i spodziewać się pierwszego dziecka.
- Ambitnie. Ja
nie lubię planować swojej przyszłości, bo zawsze wszystkie plany coś bierze w
łeb.
Ktoś oznajmił, że
sen nie spełni nigdy się.
Ktoś zapytał, czy to wszystko ma
sens?
Nie potrzebne myśli
odrzucić chcę
by natchnienie przyszło znów,
by do lotu zerwać się.**
***
Wszyscy od
dobrych dwóch godzin wygrzewali się na plaży. Każdy spędzał ten czas inaczej. Arletta
i Alicja łapały darmową witaminę D. Kaja czytała książkę, a jedyna para w
grupie przechadzała się gdzieś po plaży, z kolei panowie, a w zasadzie tylko
Zbyszek i Krzysiek korzystali z bliskości wody i zachowywali się jak dzieci.
Najbardziej na uboczu z całej grupy był Michał Kubiak, który zdawał się być w
tym miejscu za karę. Ewidentnie izolował się od reszty. Cały czas trzymał w
rękach telefon. Wydawało się, że czaka aż ktoś do niego zadzwoni. Sam co chwila
odchodził od grupy i próbował się z kimś skontaktować, ale za każdym razem
kończyło się to fiaskiem. Poczynania Michała, oprócz jego najlepszego
przyjaciela, obserwowała średniego wzrostu blondynka, które była studentką
drugiego roku filologii angielskiej. Kaja, nie wiedziała, – zresztą podobnie
jak reszta dziewczyn z Uniwersytetu Warszawskiego – że Michała rzuciła
dziewczyna. Dobre wychowanie zabraniało blondynce zadania pytania ‘Co się
stało?’. Zresztą sam Kubiak w samotności użalał się nad swoim losem. I miał w
nosie to, że takim zachowaniem grał innym wybitnie na nerwach.
Michał po raz piąty w ciągu całego
swojego pobytu na plaży odszedł na kilkanaście kroków od grupy, aby znowu
spróbować porozumieć się z Moniką. Tęsknił za nią i chciał żeby do niego
wróciła. Zwłaszcza, że gdy go zostawiła nie podała żadnego sensownego powodu.
Po prostu spakowała swoje rzeczy i wyszła. Jakby te pięć lat kompletnie nic dla
niej nie znaczyło, a Michał traktował ten związek bardzo poważnie. Zaczynał
nawet myśleć o oświadczynach. Teraz tylko liczył na cud, że ona się opamięta.
Był w stanie jej wszystko wybaczyć.
Trwam w
oczekiwaniu,
ale w mych snach widzę Twoją twarz.
Jesteś jeszcze w moim życiu.***
- Zostaw w
końcu ten telefon – powiedział Zbyszek, pojawiając się nie wiadomo kiedy i
zabierając komórkę przyjacielowi.
- Co ty
robisz? Oszalałeś? Cały mokry jesteś. Zepsujesz go! Zamoczysz – Kubiak, dostał
słowotoku, a w jego oczach zaczęła rodzić się agresja.
- To raczej
ja, powinienem się ciebie pytać co ty robisz? Miałeś się dobrze bawić, a nie
wydzwaniać do tej lafiryndy.
- Nie mów tak
o Monice. Nie znasz jej!
- Nie?! Wiesz
ile razy widywałem ją na imprezach bez ciebie? Ty za każdym razem mówiłeś mi,
że kłamię.
- Zazdrościsz
mi…
- Czego? –
Bartman, przerwał przyjacielowi. – Tego, że byłeś oszukiwany? Okłamywany? Że teraz
cierpisz? Wiesz, co Misiek? Otrząśnij się w końcu. Zrozum, że ona cię
zostawiła. Nie rozumiesz, że kogoś znalazła? Pomyśl! Jesteś na Majorce! I
zamiast dobrze się bawić, ty wydzwaniasz do niej jak głupi. A i telefon oddam
ci w Polsce – powiedział Zbyszek, patrząc na oddalającą się postać przyjaciela,
który nie chciał dalej słuchać kazania Bartmana.
***
Wieczór Damian, Karolina i Krzysiek
postanowili spędzić w pokoju dziewczyn. Zamierzali grać w karty lub opowiadać
sobie jakieś głupie historie.
- A gdzie
Michał i Zbyszek? – spytała Alicja.
- Michał,
udaje, że śpi, a Zbyszek, poszedł do baru po drinka.
- To nie
będziemy w komplecie? Podobno nie tak miały wyglądać te wakacje – powiedziała Arletta
i rozłożyła się na swoim łóżku, jednocześnie zrzucając z niego Wierzbowskiego.
- Co to miało
być?
- Się nie
rozwalaj na nie swoim łóżku – powiedziała Arletta, ze śmiechem.
-
Podzieliłabyś się łóżkiem – stwierdził Krzysiek siadając na krześle.
- Nie. Łóżko
należy tylko do mnie. Żadnych osobników płci męskiej sobie na nim nie życzę.
- Kobiety. To
co gramy w rozbieranego pokera? – spytał Damian.
- No czemu, by
nie – powiedział Krzysiek z szatańskim uśmiechem i jednoznacznie poruszył
brwiami.
- O nie! –
krzyknęła Karolina. Żaden rozbierany poker. Nas jest więcej więc to my
decydujemy.
Ledwo wypowiedziała ostanie słowo, a
rozległo się pukanie do drzwi, które otworzyła Kaja, z racji tego, że siedziała
najbliżej nich.
- Hej! Jest Arletta?
– w progu stał Zbyszek.
- Jestem.
Wejdź. Właśnie zastanawiamy się w co możemy pograć – powiedziała brunetka.
- Chciałbym
cię zabrać na spacer.
- Teraz? –
spytała zdziwiona.
- Tak. Więc
jak?
- No, w sumie
czemu nie – powiedziała i zabrała z szafki cieplejszą bluzę.
Wyszła z pokoju i skierowała swoje
korki za brunetem. Gdy patrzyła na jego plecy widziała dokładnie wyrzeźbione
ich mięśnie.
- Idziesz? –
spytał z uśmiechem i odwrócił się w jej stronę.
- Tak, ale
mogę wiedzieć po co wyciągnąłeś mnie na spacer?
- Prosty
powód. Potrzebuję się wygadać, a Kubiak nie zamierza mnie wysłuchać, a z kolei
reszta się nie nadaje.
- Czyli ja się
nadaję? Miło, że jestem godna tej roli – powiedziała Arletta i z ogromnym
trudem rozczochrała misternie ułożone włosy siatkarza.
- Nie żyjesz –
powiedział Bartman i zaczął gonić uciekającą dziewczynę.
Uwielbiała droczyć się z mężczyznami.
To był jakiś sposób podrywu. W ten sposób kokietowała płeć przeciwną.
Powodowała, że oni interesowali się nią bardziej niż powinni. Arletta,
posiadała również umiejętność rozpoznawania czy dany mężczyzna jest dla niej w
jakiś sposób groźny. Gdy wyczuła niebezpieczeństwo, przestawała się z danym
osobnikiem zadawać. Nie szukała problemów w postać jakiegoś nachalnego
adoratora.
Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczuci,
które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi.****
Arletta, uciekała przed Zbyszkiem do
samej plaży. Jej radosny i wesoły śmiech roznosił się po całej dzielnicy, w
której grupa znajomych mieszkała. Gdy już wbiegli na piasek, Zbyszek dogonił
dziewczynę i przerzucił ją sobie przez ramię i skierował się w stronę wody.
Mielewska, uderzała go po plecach i cały czas się śmiała. Brunet, tylko się
uśmiechał i był całkowicie nieczuły na ciosy ze strony dziewczyny, ale nie ma
co ukrywać, że z pewnością jej uderzenia do najmocniejszych nie należały, a sam
siatkarz nie jest klasyfikowany do tych najdelikatniejszych.
- Od wczoraj
się prosisz o to aby wrzucić cię do wody – powiedział Zbyszek ze śmiechem.
- Zbigniewie,
no ja cię proszę. No, weź się – mówiła dziewczyna i starała się znaleźć jakiś
słaby punkt w ciele mężczyzny, ale na nic to się zdało, ponieważ po chwili
wylądowała w chłodnej wodzie.
- Zapamiętaj
sobie Maleńka, z Bartmanem się nie zadziera – powiedział Zbyszek, ale Arletta
postanowiła, że nie tylko ona wróci morka do hotelu.
Zaczęła, chlapać chłopaka, który
odwrócił się do niej tyłem, ponieważ zamierzał wyjść z wody. Ze śmiechem,
postanowił podjąć walkę ze swoją przeciwniczką. Zbyszek, od początku polubił
siostrę Jerzego. Była otwarta i szczera. Biła od niej jakaś pozytywna energia,
którą zarażała wszystkich na około. Nie należała do panienek zapatrzonych w
siebie i swoje odbicie w lustrze. Przez swoje zachowanie udało jej się odgonić
zmartwienie związane z kłótnią z Kubiakiem. Ułatwiła mu cieszenie się z tego,
że ma chwilę odpoczynku, a utrudniła myślenie o złamanym sercu przyjaciela,
które w ostatnim czasie psuło relację między mężczyznami.
*Johan
Wolfgang Goethe
**Patrycja
Markowska – „Dojdę tam”
***Bad Boys Blue – „I totally miss you”
****Stefan
Wyszyński
rozdział był bardzo przyjemny w czytaniu. Piosenki dobrze dobrałaś, jak zawsze z resztą. Ja tego nigdy nie umiem zrobić.
OdpowiedzUsuńNaprawdę miło się czytało, że byłam zdziwiona, gdy doszłam do końca, że nic więcej nie ma.
Czekam na dalsze losy bohaterów.
Pozdrawiam
A rozdział był normalnej długości :). Co do piosenek to chyba mam do nich wyczucie i szukam zawsze do upadłego :).
UsuńZbysiu, Zbysiu jak ja Ciebie lubię. No proszę widać, że żadne słowa nie docierają do Kubiaka, więc Zbyszek przeszedł do terapii szokowej, żeby tylko zdesperowany Michaś nie zrobił czegoś głupiego - nie wiem ukradł jakieś staruszcze telefon czy zaczął się rozbierać przy paniach aby zyskać pieniądze na nową komórkę. Ale patrzę, że Zbyszek i Arletta mają się ku sobie, oj mają. Niby tylko rozmowa, spacer, śmiechy hihy, a już tam nasza Lady Spark jakieś im historie w głowie układa a ja jak najbardziej chcę je poznać. Teraz mogę maltretować Cię o nowy odcinek, i nie omieszkam tego nie zrobić.
OdpowiedzUsuńOj, no mają się ku sobie. No mają i co ja na to poradzę? No nic! Zupełnie nic! I nie taka mała :D. No, dobra mała, bo muszę szpilki nosić. Spokojnie, Kubiaczyna a w zasadzie Kubi (jak mi się udzieliło od naszego Kołcza :D) nie jest, aż tak zdesperowany, żeby zarabiać na nową komórkę przez rozbieranie się. Wszystko się z czasem wyjaśni :).
UsuńWidzę że między Arlettą i Zbyszkiem nawiązała się już pierwsza nić sympatii, matko to jak opisałaś Zbyszka ech, no dobra wiem jak wygląda ale po tym opisie: kruczo czarne włosy, grecki bóg itd. rozmarzyłam się na całego, źle ze mną chyba przydał by mi się jakiś odwyk od Bartmana, kurcze ja to mam podobne podejście do życia tak jak tutaj Zibi, lepiej jest nic nie planować, przynajmniej na dłuższą metę, bo jak nie wychodzi to zawód jest wtedy ogromny, tak w ogóle to ciekawi mnie to czemu faceci tak reagują kiedy mi się czochra włosy, moi kumple mają tak samo i gdy tylko im coś zrobię z fryzurą to muszę zawsze za to zapłacić :P
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Miśka, wiadomo pojechał na wakacje a tak naprawdę myślami jest zupełnie gdzie indziej, i pewnie łatwo i szybko mu nie przejdzie
Cieszę się, że mój opis się spodobał :D. Odwyk od Bartmana? Proponuję poszukać razem, bo też by mi się przydał :D. Nie wiem czemu panowie nie lubią jak im się czochra włosy, ale może to dlatego, że za dużo czasu spędzają przed lusterkiem żeby ją ułożyć? Nie mam zielonego pojęcia :). Ehhh no z Miśkiem będzie ciężko, ale nigdy nie jest tak żeby nie mogło być gorzej jak ja to sobie powtarzam.
UsuńNo proszę jak się ładnie zaczyna układać nam :) Impreza musiał być ostra;p hahaha tylko dla odważnych :) haha. Jakoś Zbyszek i Arletta potrafili się ogarnąć;p trochę ze sobą pozmawiali i od razu zweryfikowali pewne informacje o sobie. Każde z nich dowiedziało się czegoś o drugiej osobie. Ojjj szkoda mi Michała :( tak przeżywa rozstanie z Moniką, nie dziwie mu się, że cierpi w końcu to 5 lat i kochał ją....tylko takie użalanie się o oczekiwanie na cud nie ma sensu. Zbyszek ma rację i dobrze, że zabrał mu ten telefon. Może się ogranie ten Michałek;p ojjjjj jak nam się Arletta i Zbyszek dogadują i dobrze, że sobą bawią :) no ładnie :)))
OdpowiedzUsuńImpreza dla tych co się nie bali :D. Dokładnie, dla odważnych :D. Mi też szkoda Michała :(. No, ale takie jest życie. Nie zawsze usłane różami. Z czasem będzie lepiej, bo czas leczy rany albo przyzwyczaja do bólu. Wszystko zależy od filozofii życiowej :).
UsuńDotarłam i tu :) Cieszę się, że wreszcie mogłam to przeczytać :)
OdpowiedzUsuńAj ja nie tylko o Kubiaku, ale przyznaje, że fragmenty o nim czytam z największą zachłannością :) i mi szkoda biedaka :( bo chodzi taki smutny i taki porzucony ;( no chodź Misiu, no chodź, Martusia przytuli :D ahhaha
Ale tutaj myślę, że Kaja się nim zaopiekuje, co? :) niech ma coś z tych wakacji no :D
Zbyszek już sobie dobrze radzi :D skoro po kilku dniach stwierdza, że Arlecie może się wygadać, to dobry znak ;D będzie chleb z tej mąki oj będzie ;)
jeszcze pozostaje nam Krzysiu i Alicja :D oj nie mogę się doczekać na następny ;)
Pozdrawiam
Spokojnie! Wszystko w swoim czasie :D. Ktoś nim się na pewno zaopiekuje :D. A co do Krzyśka i Alicji to już powiem, że oj będzie się działo :D. Oj, będzie. No i moja ukochana para - Zbyszek i Arletta - Ci to będą dopiero mieć burzliwe życie dzięki mnie:D.
UsuńTo nam sie jedna para rozbrykała;D widać na pierwszy rzut oka ze coś ich do siebie ciągnię;D A Kubiaczyna niech w końcu zrozumie że ta cała Monika ma go głęboko gdzieś i niech sie obope
OdpowiedzUsuńNo, dobrze, dobrze. Zrobię coś z tym Kubiakiem, ale jeszcze chwila dobrze? Tak, dobrze mi się o nim smutnym pisze!
Usuń