18 październik 2010 r.
Po trzech
godzinach lotu wylądowali na miejscu. Wszyscy podniebną podróż przespali. Arletta,
z uśmiechem na ustach powitała grzejące słońce. Sama potrzebowała tego
krótkiego wypoczynku w ciepłym kraju. Brunetka, należała do dziewczyn, które
wszystkim przejmowały się za bardzo, a zwłaszcza wtedy, gdy komuś z rodziny coś
się nie układało. Od kilku dni żyła tylko związkiem Jerzego i Agnieszki. Z
całych sił pragnęła, aby im się ułożyło i ponownie byli wzorem idealnej
rodziny, która potrafi pokonać każdy kryzys.
Z lotniska do hotelu była godzina
drogi, którą turyści przemieszali autokarem, gdzie miejsca było niewiele.
Zwłaszcza na ten fakt narzekali siatkarze, którzy byli trochę wyżsi od
dziewczyn i było im po prostu niewygodnie.
Arletta, z uśmiechem słuchała różnych
zabawnych historii z reprezentacji i klubu. Głownie opowiadał Zbyszek, ponieważ
to on, jako jedyny był w kadrze seniorskiej, która reprezentowała Polskę na
arenie międzynarodowej. Zielonooki, umiał doskonale opowiadać wszystkie
historie i nikt nie miał problemów ze zrozumieniem różnych siatkarskich
aspektów – nawet ktoś tak niezorientowany w tej dziedzinie sportu jak Alicja.
Ruda, kompletnie nie interesowała się siatkówką. Nie rozróżniała zawodników
drużyn i nie znała zasad jej gry. Jeśli już poszła na jakiś mecz to tylko z
powodów czysto rozrywkowych. Był to jej sposób na od stresowanie się i na
zapomnienie o masie obowiązków związanych ze studiami.
Gdy wysiedli z autobusu ich oczom
ukazał się ogromny hotel położony na wzniesieniu, a żeby się do niego dostać,
należało wejść po niezliczonej ilości schodów. Hotel był nowy i z zewnątrz
wyglądał jak pałac. Słońce odbijało się od okien i oślepiało przechodniów,
którzy szli po chodniku i patrzyli się w stronę szyb. Arletta, wzięła swoją
walizkę, która do najlżejszych nie należała i zaczęła kierować się w stronę
schodów. Wiedziała, że gdy już dotrze na górę będzie mokra jak mysz i sapać jak
stara lokomotywa. Postanowiła jednak nie poddawać się od razu i nie prosić o
pomoc żadnego z panów, tylko spróbować wejść na samą górę i nie spaść pod
ciężarem bagażu. Nie zrobiła nawet kroku, gdy ujrzała przed sobą wysokiego
bruneta o intensywnie zielonych oczach.
- Daj, wniosę
ją – powiedział i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Dam sobie
radę. W końcu musisz swoją też wnieść, a moja do najlżejszych nie należy –
stwierdziła Arletta.
- Wniosę obie.
Skoro jest taka ciężka to oszczędzisz mi pójścia na siłownię w tym tygodniu –
powiedział Zbyszek ze śmiechem, a dziewczyna odwzajemniła gest.
- Tylko żeby
nie było, że cię nie ostrzegałam – rzekła Mielewska i zaczęła wchodzić po
schodach bez walizki.
Bartman, wziął jej i swój bagaż jakby
zupełnie nic nie ważyły i żywym krokiem zaczął podążać za Mariką, aby po chwili
wyprzedzić ją z uśmiechem na ustach, co wywołało radosny śmiech dziewczyny.
Jeśli nawet to mój błąd
to wiem, że żyję.
Nie próbuj zatrzymać mnie.
Rzuciłam kamień swój.
Nie obejrzę się już.
Rzuciłam kamień.
Być może mylę porządek spraw
i coś innego za święte mam.*
- Dzięki –
powiedziała Arletta do Zbyszka i zabrała swoją walizkę i ustawiła tak, aby móc
ją za sobą ciągnąć.
- Nie ma za
co. Polecam się na przyszłość.
- Dobrze. Mamy
godzinę jedenastą, więc proponuję spotkać się dopiero na kolacji i dopiero po
niej pójść na jakąś imprezę gdzieś na plaży – powiedział Damian.
- Ja nie idę –
stwierdził Michał i wszedł do hotelu.
- A temu co? –
spytała Alicja.
- Prywatne
problemy, ale nie obawiajcie się. Pójdzie na imprezę. Już ja o to zadbam –
powiedział Bartman i udał się za przyjacielem.
Zielonooki brunet szedł za Michałem.
Jego dobry kolega dalej nie mógł pogodzić się z tym, że równy miesiąc temu jego
dziewczyna – Monika – zostawiła go. Ona i Kubiak byli parą od pięciu lat.
Według wielu byli idealna parą. Potrafili przez ostatnie dwa lata znieść
dzielącą ich odległość. Kubiak, kompletnie nie wiedział czemu Monika, zostawiał
go teraz, kiedy wrócił do Polski. W zasadzie głównie zrobił to z jej powodu,
ponieważ chciał być blisko niej. Miał dość związku na odległość. Ufał jej i nie
chodziło tu wcale o to, że podejrzewał ją o zdradę. Nawet przez moment mu to
przez myśl nie przeszło. On po prostu bardzo za nią tęsknił. W końcu była jego
wymarzoną kobieta i pierwszą miłością. Była jego słońcem bez, którego nie
wyobrażał sobie życia.
Prosta to historia
i zna już takie świat.
Powtarza je bez końca,
też lubi to co zna.
Lecz oto
przyszła chwila
i może nawet trwać.**
To rozstanie spowodowało, że
Michałowi zawalił się cały świat. Wszystko dla niego straciło znaczenie. Bo
jego sensem była długonoga brunetka o imieniu Monika, która zostawiła go bez
żadnego wyjaśnienia. Powiedziała tylko ‘żegnaj’ i odeszła, zostawiając jego świat w ruinach.
Michał, starał się funkcjonować
normalnie i udawał, że wszystko jest w porządku. Jednak to było jedno wielkie
kłamstwo. Siatkówka stała się przykrym obowiązkiem, który go męczył bardzo
okrutnie. Nie odczuwał radości w tym co kiedyś było jego pasją. Bo jaki jest
sens dzielenia się swoją euforią z powodu robienia tego co się lubi tylko z czterema
ścianami? Monika, go zrozumiała. Siatkówka nigdy nie była ważniejsza od niej.
Nie było go przy niej codziennie, ale taka była jego praca. On w ten sposób
zarabiał na życie i ich przyszłość. Zawsze wydawało mu się, że ona rozumie jego
wybór, ale okazało się, że był w błędzie. Kilka miesięcy żył w błędzie, który
teraz zadawał mu niemal fizyczny ból.
Rozpadające się iluzje boleśnie ranią.***
I próbował się do tego przyzwyczaić,
ale nie umiał. Cały czas naiwnie wierzył w to, że ona do niego wróci i wszystko
będzie jak dawniej. Był skłonny jej wybaczyć i rozpocząć na nowo wspólne życie.
Jednak ona kompletnie się do niego odcięła. Wyjechała z miasta i nie zostawiła
mu żadnego adresu, zmieniła numer telefonu, adres poczty. Zachowała się tak
jakby to on boleśnie ją zranił. Ale przecież nikt nie wie co czuła ona –
kobieta żyjąca w związku, którego tak naprawdę nie było. Może miała tego dość i
nie wiedziała dla nich już żadnej szansy nawet po powrocie Michała do Polski?
Prosta to historia
i zna już takie świat.
Jak człowiek wciąż pożąda,
próbuje dotknąć gwiazd**
***
O godzinie
dziewiętnastej wszyscy zgromadzili się na kolacji. Michał, również się pojawił,
ale głównie dlatego, żeby Bartman przestał mu zawracać głowę. Zrobił to dla
świętego spokoju. Wszyscy, - nawet
Michał, któremu w jakimś stopniu udzielił się entuzjazm i radość wyjazdu –
wesoło rozmawiali. Mimo tego, że część z nich widziała się dopiero pierwszy raz
w życiu to jednak tematów do wspólnych rozmów nie brakowało. Próbowali złapać
ze sobą jakiś wspólny język i udało im się to. W końcu przez tydzień mieli tworzyć
grupę, która teoretycznie powinna przebywać razem. Arletta, Kaja i Alicja,
początkowo trzymały się z tłu, ale w końcu przełamały swoją nieufność i żywo
uczestniczyły w rozmowach. Ich śmiech roznosił się po całej stołówce, ale im
kompletnie nie przeszkadzało to, że niektórzy na nich się dziwnie patrzyli. Po
zjedzonej kolacji zgodnie z tym co wcześniej zaplanował Damian udali się w
stronę plaży, aby znaleźć miejsce gdzie mogliby uczcić swój przylot.
- Damian,
czemu ty w ogóle zdecydowałeś za nas wszystkich co dziś robimy? – spytał
Krzysiek.
- A bo jestem
jakby liderem grypy – odpowiedział ze śmiechem libero Politechniki.
- No, chyba
sobie żartujesz – powiedział Kubiak, podchwycając od razu, że rozmowa będzie
toczyła się w formie żartu.
- Najmniejszy
i się rządzi – oburzył się Wierzbowski.
- Może i
najmniejszy, ale pewnie mądrzejszy od całej waszej trójki drągali – powiedziała
Arletta ze śmiechem.
- Chyba sobie
nagrabiłaś – powiedziała Kaja, widząc jak trojka przyjmujących patrzy w
jednoznaczny sposób.
- Radzę ci
zacznij uciekać. Może nie będzie im się chciało ciebie gonić – doradziła
Alicja.
Arletta, również zauważyła dziwne
spojrzenia, które trójka mężczyzn wymieniała ze sobą. Z tego też powodu od razu
posłuchała rady przyjaciółek i zaczęła uciekać, ale stwierdziła, że bieganie po
piasku do najłatwiejszych nie należy. Słyszała jak Damian i dziewczyny śmieją
się, a Zbyszek, Michał i Krzysiek biegną za nią. Wiedziała, że nic z wyjątkiem
wrzucenia jej do wody nie zrobią. Jednak nie chciała iść mokra na imprezę,
dlatego liczyła na to, że może uda jej się uciec, a chłopakom pościg w końcu
się znudzi. Złudne były jej nadzieje, ponieważ w końcu któryś ją złapał, a
reszta szybko do niego dołączyła. Arletta, próbowała się im wyrwać, ale śmiech
jej to uniemożliwiał. Krzysiek, nie pozwolił jej się wyrwać, a Michał i Zbyszek
ją łaskotali. Znajdowali się blisko brzegu, więc po chwili cała czwórka była
choć trochę mokra. W końcu jednak opanowali się i przestali próby zmoczenia Arletty.
Udali się do pierwszego klubu, który spotkali podczas spaceru i przetańczyli
całą noc. Bo to miały być wyjątkowe i niezapomniane wakacje w ich życiu.
*Anita
Lipnicka - „Rzuciłam kamień”
**Andrzej
Piaseczny – „Imię słońca”
***Anthony
de Mello
Hahahaha Arletta jest hardcorem! Powiedzieć coś takiego dla trzech mamutów ( kochanych, ale jednak mamutów ) z przerośniętym ego ( ale kochanych ) to akt naprawdę odważny. Dobrze, że skończyła się tak, a nie nieprzyjemnym spotkaniem z zimną wodą co potem mogłoby się skończyć przeziębieniem i spędzeniem najlepszych wakacji w dotychczasowym życiu w łóżku. Szkoda mi naszego Miśka, Monika bardzo brzydko postąpiła, ale coś mi się zdaję, że już niedługo jakaś inna kobieca duszyczka zawładnie jego sercem. Cudeńko! Ja chcę więcej, więcej i więcej... :D
OdpowiedzUsuńDo odważnych świat należy. A panowie mają poczucie humoru więc się nie pogniewali tylko próbowali ją zmoczyć, co to jest, nie? :D. Mi też Miśka szkoda, ale przed nim jeszcze nie jeden trudny wybór na swojej drodze życiowej.
Usuńnie wiem czemu ale najbardziej spodobał mi się moment dumnie taszczącego walizki po schodach Zbyszka, jak to sobie wyobraziłam to od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy :)) a Arletta sobie nagrabiła u chłopaków, ale takie kary/zemsty to i ja chciała bym doświadczyć zostać napadnięta przez 3 przyjmujących AZS-u czemu nie zawsze to jakieś doświadczanie :)) szkoda mi Miska, moim zdaniem Monika przynajmniej powinna powiedzieć dlaczego go zostawia a nie tak zniknąć bez słowa wyjaśnienia, mam nadzieję że ten wyjazd z przyjaciółmi w przynajmniej w jakimś stopniu mu pomoże
OdpowiedzUsuńTak, masz rację. Fragment gdy Zibi taszczy na górę walizki jest udany (nawet mi też się podobał). Przypuszczam, że nie jedna chciałaby doznać takiej kary :D od zawodników PW. Czy wyjazd pomoże Michałowi? Nie wiem, ale na pewno Monika jeszcze nie raz pojawi się w jego życiu, bo przecież ja nie umiem zostawić żadnej pary bez jakiegoś dramatyzmu :D.
UsuńCo za dżentelmen ze Zbyszka;D Normalnie aż nie mogę uwierzyć;D Dobrze że wszyscy wieczorem udali się na tańce w końcu spędzą tu tydzień razem i jakoś muszą sobie ten czas urozmaicać ;D Ale Arletta dowaliła do pieca ;D do trzech facetów tak powiedzieć ;D Hehehe;D Szkoda mi Michała, ale w sumie za długo go nie było i właśnie dlatego tak sie skończyło, chyba że Monika do niego nic nie czuła i spotkała kogoś innego.. Ale szybko sie chłopak wyleczy;)
OdpowiedzUsuńNo ładnie im pojechała :D. A co myślą, że się ich boi? To są w błędzie :D. Imprezami sobie będą urozmaicać :D. Nie ma takiego leniuchowania :D. Bawić się trzeba. A co do Michała, to czas pokaże col los ma dla niego :).
UsuńHhahahahahaha o matko ale im wygarnęła nie ma co;p hahahahahaha Arletta to ma charakterek oj ma ;p z taką dziewczyną się nie zadziera oj nie;p hahahahaha biedna przeszła takie KATUSZE;p hahahahahaha ojjj sama bym chciała z takimi ciachami;p hahahahhaha mega to było;p i Zibi tragarz;p ale jaki dumny z tego powodu;p hahahahahah nie no kochany jest jakby nie patrzeć;p. Ojj wiesz co? szkoda mi troszkę Misia :( biedak został sam, Monika go zostawiła tylko myślę o co w tym może tak naprawdę chodzić. Cudownie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńNie ma co się krępować :D. Trzeba mówić prosto z mostu. No pewnie, że musi być dumny :D. Nie ma lekko :D. Wszystko trzeba przyjmować z uśmiechem na ustach. No też mi szkoda Kubiaka :(.
Usuń