sobota, 21 lipca 2012

Rozdział pierwszy – „Życie stroi żarty i prowadzi objazdami najciekawszych spraw.”

17 październik 2010 r.
            Arletta, stała przed lustrem i próbowała sprawić, aby jej długie i gęste rzęsy były jeszcze dłuższe i gęstsze. Nie wiedziała, czemu zgodziła się na pójście na finał Memoriału Zdzisława Ambroziaka. Na cały turniej siatkarski Marikę, namówiła jej przyjaciółka – Kaja, która dostała trzy bilety od swojego dobrego przyjaciela z czasów szkoły podstawowej. Kaja i Damian Wojtaszek spotkali się zupełnie przypadkiem w stolicy Polski, gdzie blondynka studiowała filologię angielską. Parze przyjaciół urwał się kontakt, gdy dziewczyna musiała wyjechać do Częstochowy z powodu przeniesienia jej taty. Tam poznała swoje dwie przyjaciółki Alicję i Marikę.
            Wracając do Arletty, to dziewczyna nie miała zbyt wielkiej ochoty na oglądanie siatkówki, mimo, że interesowała się nią i jej brat był znanym dziennikarzem stacji Polsat Sport. Dodatkowo kobiety miały poznać kolegów Damiana, którzy razem z nim i trzema przyjaciółkami mieli lecieć na tygodniowe wakacje na Majorkę. Kaja, gdy tylko dowiedziała się o planowym wypadzie od razu zapisała na niego siebie i swoje współlokatorki. Od dawna planowały wycieczkę do jakiegoś ciepłego kraju, gdzie mogłyby bez karnie wygrzewać się na słońcu. Arlecie, nie bardzo podobał się fakt wyjazdu z czwórką nieznanych jej mężczyzn. Nie podobał jej się również termin wyjazdu, ponieważ zaczął się rok akademicki, ale postanowiła nie protestować tylko dla świętego spokoju się zgodzić.
- Arletta, długo jeszcze? – spytała Kaja, wchodząc do pokoju brunetki nawet nie pukając.
- Już kończę – odpowiedziała Arletta i odłożyła tusz do rzęs do kosmetyczki.
- Masz, załóż to – powiedziała blondynka i rzuciła w stronę panny Mielewskiej jakąś granatową bluzę.
            Arletta, rozłożyła ubranie i spojrzała na przyjaciółkę z ironią.
- Ty, myślisz, że ja to założę? Wybacz, ale koszulka Politechniki Warszawskiej z numerem dziewięć i nazwiskiem Bartman nie wchodzi nawet w grę.
- Oj, Arletta. Ty i te twoje zasady. Nie jesteś jeszcze dziennikarką, więc czemu tak się tego trzymasz?
- Bo nie kibicuję żadnemu zespołowi – powiedziała Arletta.
- Co jest dziewczyny? – spytała Alicja, która pojawiła się w drzwiach ubrana już w granatową koszulkę stołecznego zespołu.
- Arletta, nie chce założyć koszulki. Może ty ją przekonasz – stwierdziła Kaja.
- Oj, Piękna. Zakładaj. Poczuj ducha rywalizacji sportowej. No już, bo sama ci ją założę, a tego nie chcesz – zagroziła Alicja.
            Brunetka, dla świętego spokoju zgodziła się założyć koszulkę, którą dała jej Kaja. Po chwili trójka dziewczyn maszerowała ulicami Warszawy w kierunku hali Ursynów gdzie miał się odbyć ostatni mecz memoriału Ambroziaka. Wolnych miejsce było nie wiele, a ludzi cały czas przybywało. Każdy liczył na wygraną Politechniki nad Częstochową. Blondynka poprowadziła swoje przyjaciółki w stronę sektora dla VIP – ów. Widać było od razu, że Damian załatwił im jedne z lepszych miejsc. Usiadły na wyznaczonych miejscach. Obserwowały rozgrzewkę zawodników Politechniki i Tytana. Kaja i Alicja patrzyły na wszystko z wielkim entuzjazmem. Natomiast Arletta wyjęła z torebki notes, aby móc zacząć pisać sprawozdanie ze spotkania. Lubiła chodzić na mecze, ale tego dnia wyjątkowo wolała posiedzieć w domu. Jednak skoro już tutaj przyszła postanowiła to wykorzystać i napisać jakiś drobny artykuł. Panna Mielewska, nie wiedziała kiedy obok dziewczyn pojawił się Damian Wojtaszek, libero warszawskiej drużyny.
- Cieszę się, że przyszłyście i tak w ogóle to Damian jestem – powiedział mężczyzna, a rudowłosa i brunetka podały swoje imiona.
- Skąd wytrzasnąłeś tak dobre miejsca? – spytała Kaja z uśmiechem.
- A wiesz, mam swoje kontakty – powiedział ze śmiechem. – A tak w ogóle to macie tutaj akredytacje – powiedział i podał każdej dziewczynie plakietkę, która upoważniała je do wejścia na boisko.
- A po co nam to? – spytała Alicja.
- Poznacie ludzie, z którymi spędzicie tydzień na słonecznej Majorce – powiedział z uśmiechem Damian, a po chwili wrócił do drużyny.
            Mecz był bardzo wyrównany i do samego końca nie było wiadomo kto wygra. Jednak to Politechnika postawiła kropkę nad „i”. Stołecznym udało się wygrać mecz 3:1. Widać było na pierwszy rzut oka, że dla tej nowo utworzonej drużyny, która nie zdążyła się jeszcze ze sobą zgrać, ta wygrana znaczyła bardzo wiele. Radość, którą oni wytwarzali gdy sobie gratulowali udzielała się wszystkim. Cała hala na Ursynowie skandowała: AZS PW! Przy nagrodach indywidualnych nie mogło zabraknąć zawodników miejscowej drużyny. Najlepszym przyjmującym całego Memoriału wybrano Michała Kubiaka, a najbardziej wartościowym zawodnikiem został Zbigniew Bartman. Gdy już cała ceremonia rozdawania nagród została zakończona, nadszedł czas dla dziennikarzy. Trzy studentki Uniwersytetu Warszawskiego, postanowiły wejść na boisko i ustalić szczegóły wylotu.
- Daaaaaaaamian! – blondynka krzyknęła i wskoczyła na plecy libero.
-  Mała! – uśmiechnął się Wojtaszek i objął ramieniem dziewczynę.
- Cieszę się, że się spotkaliśmy. A gdzie postała trójka panów, którzy będą nam towarzyszyć? – spytała Kaja.
- Idą już w naszą stronę – powiedział Damian i wskazał na trójkę mężczyzn, która zmierzała w ich kierunku.
- Co tam Mały? Już dziewczyny podrywasz? A co na to Karolina? – spytał wysoki brunet o intensywnie zielonych oczach.
- Spokojnie. Nikogo nie podrywam. Rozmawiam ze starą przyjaciółką i jej znajomymi na temat jutrzejszego wylotu. Poznajcie Kaję, Marikę i Alicję.
- Zbigniew Bartman – przedstawił się brunet, który zgarnął statuetkę MVP.
- Krzysztof Wierzbowski.
- Michał Kubiak.
- To o której mamy jutro ten wylot? – spytała Arletta.
- O szóstej rano – odpowiedział Damian.
- Oj, to nasza Mariczka się nie wyśpi – stwierdziła Alicja.
- Czepiasz się – powiedziała brunetka i pokazała przyjaciółce język.
- Krzysiek, a Luiza jedzie w końcu? Dostała wolne w pracy? – spytał Michał Kubiak.
- Muszę lecieć sam, ale obiecuję dobrze się bawić – powiedział blondyn ze śmiechem.
- Swoją drogą to dobrze, że mój brat o nic nie wie… - zaczęła mówić Arletta, ale nie skończyła, ponieważ przerwał jej dobrze znany męski głos.
- O czym nie wiem? - spytał Jurek, który nie wiadomo kiedy pojawił się za grupką ludzi.
- Dobra, to ja wrócę dziś później do domu – powiedziała dziewczyna i zabrała dziennikarza do pobliskiej kawiarni.
***
            Arletta, razem ze swoim bratem siedzieli w kawiarni, która znajdowała się nie daleko hali Ursynów. Jurek, należał do mężczyzn, za którym oglądała się nie jedna kobieta na ulicy. Miał to coś co przyciągało do niego płeć przeciwną, ale on był bez pamięci zakochany w swojej żonie Agnieszce i dwuletniej córeczce Oli. Jednak ostatnio coś w jego małżeństwie zaczęło się psuć. Przestał mieć dobry kontakt z Agnieszką. Kłócili się o wszystko, o każda pierdołę. Jedyną osobą, z która mógł na ten temat porozmawiać była jego młodsza o osiem lat siostra Arletta, która zawsze go rozumiała i nigdy nie krytykowała. To właśnie swojemu bratu zawdzięczała możliwość studiowania w Warszawie. Był odpowiedzialny, aby panna Mielewska, która należała do osób bardzo roztrzepanych nie popełniła jakiegoś głupstwa.
- To o czym nie wiem? – spytał Jurek, gdy upił łyk kawy.
- A wiesz, lecę sobie ze znajomymi na Majorkę – powiedziała Arletta.
- A skąd masz na to pieniądze?
- Bardziej spodziewałam się pytania: A z kim jedziesz?
- To wiem, że z Kają i Alicją i częścią Politechniki czego akurat nie pochwalam, ale mam nadzieję, że masz dość oleju w głowie i nie zrobisz nic głupiego – powiedział Jurek.
- Jak ty mi ufasz. A pieniądze zarobiłam we wakacje.
- A co ze studiami? Zaczął się rok akademicki.
- Nadrobię wszystko. Obiecuję – powiedziała Arletta i uśmiechnęła się w jego stronę.
            Brunetka, doskonale wiedziała, że jej brat ma jakiś problem. Mimo tego, że dzieliło ich osiem lat różnicy, to zawsze mieli ze sobą dobry kontakt. Zawsze mogli na siebie liczyć. Kłócili się wtedy, kiedy byli młodsi, ale ten burzliwy okres odszedł w zapomnienie, gdy brunetka była w trzeciej klasie technikum. Od tego momentu nie zdarzyła im się żadna poważniejsza kłótnia. Byli przyjaciółmi i mogli szukać u siebie wsparcia o każdej porze dnia i nocy.
Prawdziwy przyjaciel jest zwierciadłem, w którym odbija się dusza nasza. On jest otwartą księgą naszych myśli, czynów i upodobań, podczas gdy inni, obojętni ludzie są księgami w grubą skórę oprawnymi i zamkniętymi na kłódki.*
- Powiedz mi braciszku, a co u ciebie i Agnieszki?
- Bez zmian. Ciągle się kłócimy. Nie możemy znaleźć wspólnego języka. Jakby te wszystkie wspólne lata nic nie znaczyły – powiedział zrezygnowany Jerzy.
- Poważnie jest tak źle?
- Gorzej.
- A jak Ola? Wiesz, ona ma dopiero dwa latka. Wam wydaje się, że ona nic nie rozumie, a ona odczuwa to wszystko dwa razy mocniej – powiedziała Arletta i uśmiechnęła się na samo wspomnienie chrześniaczki.
            Dziewczynka, była żywym skarbem. Wszędzie było jej pełno i zawsze gdy pojawiała się w pomieszczeniu każdemu z ludzi na twarzy pojawiał się uśmiech. Była bardzo kochanym dzieckiem, do którego wszyscy mieli słabość, a już zwłaszcza Arletta, którą dziewczynka umiała owinąć sobie wokół palca.
- Wiem, ale nie umiem temu zaradzić – powiedział mężczyzna i schował twarz w dłoniach.
            Arletta, uścisnęła dłoń brata, chcąc mu dodać w ten sposób otuchy i siły do dalszej walki.
- Jerzy, a może ja po powrocie z Majorki porozmawiam z Agnieszką? – spytała brunetka.
- Nie wiem.
- Zrobię to, bo nikt nie zrozumie drugiej kobiety jak inna kobieta – powiedziała Arletta, a po chwili utonęła w uścisku brata.
***
18 październik 2010 r.
            Następnego dnia wszystkie dziewczyny zmuszone były wstać o godzinie trzeciej w nocy, ponieważ godzinę później musiały być już na lotnisku i przygotowywać się do lotu. W przedpokoju stały trzy ogromne walizki. Natomiast same dziewczyny biegały po całym mieszkaniu i szukały ostatnich rzeczy. Na szczęście nie zaczynały się kłócić o łazienkę, ponieważ każda umalowała się w swoim pokoju. Trzy przyjaciółki bardzo się cieszyły, że ich rodzice zgodzili się na to, aby na czas studiów zamieszkały razem. Pod jednym dachem przebywały trzy zupełnie inne osoby. Optymistka, realistka i pesymistka. Nikt, nie mógł zrozumieć jakim cudem te dziewczyny nie pozabijały się podczas pierwszej lepszej kłótni, która między nimi wybuchła.
- Zamówiłam taksówkę! – powiedziała, a w zasadzie krzyknęła Arletta ubierając swoje ukochane szare trampki.
- Nie mogę znaleźć mojej mp4 – panikowała Kaja szukając zguby.
- Leży na oknie. Dziewczyny, bo się spóźnimy – powiedziała Arletta, wychodząc z mieszkania.
            Gdy wyszła z klatki schodowej chłodny wiatr rozwiał jej długie brązowe włosy. Zapięła dokładniej swoją kurtkę i czekała na współlokatorki i taksówkę, która miała zawieść je na lotnisko. Po dwudziestu minutach kobiety szukały wzorkiem jednaj pary i trójki wysokich mężczyzn. W końcu wszyscy się znaleźli i rozpoczęło się nudne czekanie na wylot.
- Oj, to lubię! Słońce, plaża, drinki i piękne kobiety. Tego potrzebuję po tych Mistrzostwach Świata – powiedział Zbyszek, a na jego twarzy pojawił się błogi uśmiech, który świadczył o pełnym zadowoleniu na myśl o wypoczynku.
- A ty tylko o jednym. O kobietach. Spoważniałbyś trochę – powiedział Krzysiek, ze śmiechem, bo doskonale znał Bartmana i dobrze wiedział, że jego przyjaciel nie jest w stanie się zmienić.
- Wierzba, o czym ty mówisz? – spytał Damian obejmując mocniej Karolinę. – Jeśli Bartman spoważnieje to ja zostanę pierwszym libero kadry, czyli to się nigdy nie stanie.
- Śmiejcie się, śmiejcie się z biednego Zbyszka – powiedział brunet i udał, że wypłakuje się w ramie Kubiaka.
            Dziewczyny, słuchając ich dialogu nie były w stanie przestać się śmiać. Już teraz wiedziały, że ten wyjazd będzie należał do niezapomnianych, ale nie podejrzewały, że zmieni on ich całe życie. Nikt z nich nie przypuszczał, że w życiu zajdą zmiany, o których żadne z nich nie śniło.
Z każdym człowiekiem jest już tak,
że swoją drogę chciałby znać.
A tu życie stroi żarty
i prowadzi objazdami najciekawszych spraw.**
*Bolesław Prus
**PIN – „Film o sobie”

12 komentarzy:

  1. Zapowiada się ciekawie. Wyjazd wspólny to każdemu zostanie w pamięci do końca życia. :) Też się dziwie że trzy osoby z innymi charakterami się jeszcze nie pozabijały w spólnym mieszkaniu ;D Ale cóż przeciwieństwa się przyciągają;D Czekam z niecierpliwością na dalsze losy kochana;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To sobie poczekasz :D. A co do dziewczyn, to jeszcze nie raz zaczną się kłócić :D.

      Usuń
  2. Moja droga wiesz, że Cię normalnie kocham! Jak ja uwielbiam czytać Twoje opowiadania, po prostu uwielbiam. No tak wyjazd w tak zacnym towarzystwie będzie na pewno nie zapomnianym przeżyciem i ja już nie mogę doczekać się dalszej części. Całuje :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za co Ty mnie kochasz? Za to, że postanowiłam pisać coś co będzie totalnym dnem? No weź, za takie coś to powinnaś mnie nienawidzić :).

      Usuń
  3. Oł yeeaaah podoba mi się tutaj :D i to nie tylko ze względu na Kubiaka, ale on to duuuuuuży plus :D hahaha także liczę, na ciekawe akcje z nim ;p tak czytając bohaterów to myślę, że on i Kaja ^^ coś z tego może być ;)
    I ja myślę, że wyjazd na Majorkę temu dopomoże, a także innym "parom" które dopiero powstaną ;p
    Plaża, woda, słońce, co tam się nie będzie działo :D
    To Arletta i Zbyszek, tak na przekór sobie ;p no i Krzysiu, to co że zajęty, ale na Majorce będzie sam a obok wolna Alicja :)
    Czekam aż tu coś naskrobiesz :D Szybko no ;p już ma być 13 maj albo 15 hahahah
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no, tak dla Ciebie to tylko Kubiak :D. Postaram się o jakieś ciekawe akcje z nim. Ale nic nie obiecuję :). Majorka dlatego, że tęsknie za ciepłym piaskiem i morzem, a od kilku lat już nigdzie na wakacjach nie byłam, więc moja tęsknota jest tym większa :D.

      Usuń
  4. zapowiada się fajnie.
    o Politechnice mało jest więc na pewno będę czytać;)
    Fajny dobór bohaterów. Wierzba, Wojtaszek i Kubiak - bosko;) a Bartmana jakoś przeboleję.
    Mam nadzieję ze wszystko się ułoży u Jurka i Agnieszki.
    I czekam z niecierpliwością na kolejny mam nadzieję świetny rozdział;)
    ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś? To jest główna męska postać, więc z tym jakoś może być ciężko :D. A co do reszty, są tutaj, ponieważ uważam ich za świetnych siatkarzy i dlatego postanowiłam ich tutaj umieścić.

      Usuń
  5. kobieto i jak cię tutaj nie uwielbiać no jak, nów Zbysiu jednym z bohaterów, uwielbiam o nim czytać a jak coś pochodzi od twojej klawiatury to już szczególnie, widać że trzy zakręcone dziewczyny tutaj się trafiły ale to fajnie bardzo fajnie, każda inna, ale potrafią znaleźć ze sobą wspólny język, no i nasze chłopaki z Politechniki, wariaty i tyle, Majorka sama bym z chęcią poleciała, a tam z Bartmanem to bym nawet nad okoliczną rzeczkę poszła a czuła bym się jak bym stała nad brzegiem Nilu tak więc co ja tam będę pisać :))) oczywiście informuj mnie o nowości tutaj jak coś się już pojawi
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pochlebiasz mi :D. Nie pisze znowu tak cudownie, żeby się nad tym zachwycać :). No trzem różnym dziewczynom bardzo ciężko było złapać wspólny język, ale w końcu w jakiś sposób przeciwieństwa się przyciągają prawda? I to nie tylko w miłości.

      Usuń
  6. OOOOooo tak! yes,yes,yes;p mnie się bardzo podoba :) przeczytam wszystko z największą przyjemnością :) ojjj zafascynowałaś mnie jak to się mój jest misio$zbysio jest impreza :) hahahaha. Swoją drogą Majroka mrauuuu a ja też mogę?;p ahahahha bym sobie pojechała :) z nimi :) się rozbiorą na plaży to będą widoki;p hahahaha. Damian to potrafi wszystko załatwić dziewczynom :). Arletta już nie chciała zakładać nr 9;p hahahha więc czuje, że łatwo nie będzie :) Taka przyjaźń między dziewczynami nie zdarza się często. A Jurka mi jakoś szkoda...cudnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No łatwo może nie być z Arlettą, ale w końcu Bartman ma ten urok osobisty, nie? Dla Damiana nie ma rzeczy niemożliwych :D. Mnie też szkoda Jurka, ale taki plan był od początku. A co do przyjaźni to masz rację taka nie zdarza się często. :).

      Usuń

Szablon wykonany przez Lady Spark