piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział dziewiętnasty - Spotkanie po latach

I cofniemy czas, chociaż o kilka lat. Żebym mogła być twoja i  na ciebie zaczekać. W białą suknię ubrana, wierność tobie przyrzekać. [1]”
12 sierpnia 2016 r.
            Arletta stała wśród głośno skandujących kibiców podczas finałowego meczu Letnich Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro. Jak na złość o złoto walczyła reprezentacja Polski z jej byłym chłopakiem oraz Stanów Zjednoczonych z obecnym narzeczony. Wiedziała, że z jej obecny związek dla jej przyjaciółek jest mało zrozumiały. Przecież gdy kilka lat temu zostawiała Zbyszka argumentowała to faktem, że nie dla niej jest bycie ze sportowcem. Ciągłe przeprowadzki, szukanie nowego miejsca pracy. Jednak ponownie wpakowała się w coś takiego, ale nie zgodziła się na wszystko od razu. Długo uciekała Andersonowi. Nie pozwalała mu się do siebie zbliżyć. Nawet rozważała, że po zakończeniu studiów we Włoszech spróbuje ponownie skontaktować się ze Zbyszkiem. Nawet zdobyła jego nowy numer telefonu, ale wtedy dowiedziała się Kai – która stała obok niej w tym dniu – że przyjmujący układa sobie życie z inną kobietą. Wtedy postanowiła się wycofać. Nie miała zamiaru znowu burzyć mu tego co sobie zbudował. Przez te kilka lat jej uczucia uległy zmianie, ale również zdecydowanie się uporządkowały. Dalej był jej największą miłością życia. Gdyby tylko powiedział jej słowo natychmiast zostawiłaby Andersona i wróciła trwać przy jego boku. Wyjazd do Włoch zmienił również jej podejście do miłości i prób zbudowania czegokolwiek. Już wiedziała, że wymaga to trochę więcej energii niż zakładała na początku.
Z tobą szczęście chcę dzielić na pół
Więc pozwól mi kochać cię, kochać cię znów [1]
            Matt, długo próbował ją po tym pamiętnym meczu przekonać do spotkania na zupełnie neutralnym gruncie. Zgodziła się, bo liczyła, że jak się zgodzi to da jej spokój. Jednak okazało się, że jest to bardzo inteligentny facet, z którym spędziła dobre kilka godzina na rozmowie podczas kawy, gdzie skutecznie obalał jego obraz, który miała w swojej głowie. Równie długo przekonywał ją do kolejnych spotkań. Nie chciała się po prostu w nich angażować. Jednak wyszło jak wyszło. Nagle byli po prostu razem i Arlecie nie przeszkadzało to co mówiły jej przyjaciółki. Bo chociaż minęło pięć lat od jej wyjazdu to dalej miały do niej żal o to jak się zachowała. Panna Mielewska gdy one próbowały nawiązać do tego tematu najczęściej milczała, a one po chwili przestawały o tym mówić. Czy to była miłość? Nie wiedziała, ale z pewnością coś na ten kształt. W jakiś sposób jej na nim zależało i czuła przyjemne ciepło w okolicy serca, gdy się uśmiechał. Potrafił rozproszyć jej złe myśli. Nie umiała porównać tych dwóch uczuć, ale wiedziała, że o Zbyszku nigdy nie zapomni i zawsze będzie miała do niej spokój.
Każda miłość jest pierwsza. Nieważne, czy rzeczywiście jest pierwsza, druga czy dziesiąta, zawsze stawia nas w obliczu nieznanego. [2]
            Szatynka czuła się dziwnie gdy tak obserwowała zmagania Andersona i Bartmana na boisku. Kibicowała oczywiście polskiej kadrze, bo to właśnie biało-czerwone barwy wywoływały w niej poruszenie w tym wyjątkowym dniu dla polskiego sportu. Jednak Mat, który przez wszystkich dziennikarzy sportowych w USA dalej był uważany za Złote Dziecko amerykańskiej siatkówki, powtarzał od kilku tygodni jak bardzo liczy na ten medal. Chciał utrzeć nosa wszystkim, którzy niw wierzyli w jego zespół. Chciała, żeby on też był szczęśliwy w tym dniu, ale wolała żeby to Polacy sięgnęli po złoto tak jak podczas finałowego meczu Ligi Światowej w Bułgarii.
            Nie mogła się skupić na tym co dzieje się na boisku. Myśli uciekały jej do Polski, do pewnego warszawskiego mieszkania, w którym mieszkała Alicja i jej pięcioletni synek Adam. Rudowłosa była wspaniałą matką, która poza swoim synkiem nie widziała świata. Krzysiek Wierzbowski spędzał ze swoim pierworodnym sporo czasu. Udało im się dojść do pewnych porozumień i głównym celem dla nich było wychowanie syna na jak najlepszego człowieka. Żadne z nich nie ułożyło sobie życia ponownie. I chociaż Wierzbowski próbował i kobiet, które chciały mu zbudować dom nie brakowało – to on dalej kochał Luzię, z którą od rozstania nie miał kontaktu. Próbował ją przekonać, że mogą jeszcze być szczęśliwi, ale ona nie chciała go słuchać. Z kolei Alicja miała problem ze znalezieniem mężczyzny, który chciałby związać się z kobietą, która miała już dziecko. Takich brakowało, bo nikt nie chciał dziewczyny z balastem, ale ona nigdy nie żałowała, że urodziła Adama. Przekonała się na własnej skórze, że miłość matki do dziecka jest bezwarunkowa.
Dziecko jest chodzącym cudem, jedynym, wyjątkowym i niezastąpionym. [3]
            Szybko wróciła jednak do Rio, gdzie wszystko zmierzało najprawdopodobniej do piątego seta, który miał zadecydować o wszystkim. Zerknęła na blondynkę, która nerwowo szarpała skórki przy paznokciach. Uśmiechnęła się. Kaja jako jedyna z ich trójki od pięciu lat była szczęśliwą partnerką życiową Michała Kubiaka. Co więcej na jej dłoni widniał niewielki pierścionek zaręczynowy, a skromna ceremonia ślubna miała zostać zawarta dwa tygodnie po Igrzyskach Olimpijskich w urzędzie stanu cywilnego w Częstochowie. Uznali, że tak będzie dla nich lepiej. Chcieli skromnego wesela, na którym byliby tylko ci, których kochali i szanowali. Mielewska miała zaproszenie na ten wyjątkowy dzień dla przyjaciółki, ale cały czas wahała się czy aby na pewno z niego skorzystać. Wiedziała, że tam będzie Zbyszek, a ona musiałaby wtedy się z nim skonfrontować, a tego za wszelką cenę chciała uniknąć. Na każdej imprezie siatkarskiej gdzie się pojawiała to unikała go jak ognia. Podobnie było w Brazylii. Towarzyszyła Mattowi dopiero od ćwierćfinałów, ale wiecznie było nieobecna duchem i zamyślona. Nie chciała z nim rozmawiać. Nie wiedziała nawet co mu powiedzieć. Przecież mógł ją wziąć za najgorszą kłamczuchę na świecie i wcale nie byłaby tym zdziwiona. W końcu najzwyczajniej w świecie zamieniła go na lepszy model. Wątpiła czy uwierzyłby, że tego nie chciała, że chciała do niego wrócić, ale nie mogła mu rozwalać życia drugi raz. Może nie wyglądała na taką, ale posiadała pewien kodeks moralny i się go trzymała.
Jednak los chciał, że jestem z nim
Życie nie zawsze jest proste
Z ognia najczęściej zostaje tylko dym
Gdy człowiek ma za sobą już wiosnę [1]
            - Spokojnie – ujęła w dłonie ręce przyjaciółki. – Wygrają to.
            - Skąd wiesz? – zielone oczy blondynki tylko na nią zerknęły i szybko ponownie obserwowały wydarzenia na boisku.
            - Czuję to. W końcu są Mistrzami Świata, tak?
            Chociaż Bartman nie brał udziału w imprezie organizowanej w jego własnym kraju to jednak do kadry na Igrzyska załapał się. Może nie grał w pierwszym składzie, ale wydawało się Arlecie, która spoglądała na niego z boku, że wydoroślał i zrozumiał wiele spraw. Miała wrażenie, że zaczął rozumieć jak bardzo drużynowym sportem jest siatkówka i jak ważną role odgrywa każdy zawodnik – nawet ten rezerwowy. W czwartym secie ekipa z Polskich cały czas przegrywała pięcioma punktami. To nie mogło się tak skończyć i Mielewska wierzyła, że panowie w końcu się obudzą i odrobią. Nie musiała długo czekać. Bardzo szybko zaczęli punktować. Najwięcej punktów poszło z zagrywki Bartosza Kurka, bo aż cztery. Reszta poszła jak po maśle i cała hala w Rio zaczęła świętować. Dziewczyna rozejrzała się dookoła i zauważyła całą masę biało-czerwonych flag. Poczuła się dumna i uroniła kilka łez. Poczuła, że ktoś przeciąga ją przez tłum i kieruje w stronę band. Tym kimś oczywiście była Kaja, która chciała jak najszybciej pogratulować Michałowi Kubiakowi. Zatrzymane przez ochroniarza pokazały specjalne wejściówki i już bez żadnych problemów znalazły się na płycie boiska.
            Rozdzieliły się. Mielewska podeszła do kilku chłopaków z Polski, z którymi się uściskała. Była z niech piekielnie dumna. Potem szybko odnalazła Matta. Stał oparty o bandy i wpatrywał się w podłogę. Mocno zaciskał dłonie, aż zbielały mu kosteczki.
            - Dla mnie i tak jesteś najlepszy – szepnęła.
            - Szukałem cię – przytulił ją do siebie. Nienawidziła gdy robił to po meczu. Był cały mokry, klejący… Tego dnia jednak jej to nie przeszkadzało.
            - Z czasem srebro będzie złotem – zapewniła go i spojrzała mu w oczy.
            - Co by było gdyby nie ty? – zapytał retorycznie i pocałował ją namiętnie. Stali w zupełnym końcu całego parkietu, więc nie przeszkadzali w przygotowaniu ceremonii dekoracji. W końcu jednak musieli się rozstać, bo przyszedł czas na wręczenie medali.
            Wróciła z Kają za bandy i obserwowały. Wszystko toczyło się szybko i sprawnie. Wybrano najlepszą drużynę całego turnieju i Anderson dostał nagrodę dla najlepiej atakującego.
            - Zbyszek, cię obserwował – szepnęła Kaja.
            - Życie toczy się dalej. Widocznie tak musiało być.
            - Wiesz… Chyba tak. Może nie byliście sobie pisani. Byłam zołzą przez te wszystkie lata, co?
            - Lekką, ale kolor włosów cię usprawiedliwia – Arletta przytuliła przyjaciółkę, a po chwili znowu weszły na boisko gdzie rozpoczęła się walka dziennikarzy o wywiady.
            Amerykanin z kimś rozmawiał, więc ona wdała się w rozmowę z Karolem Kłosem, któremu już drugi wielki turniej z rzędu dostała się nagroda dla jednego ze środkowych. Nagle usłyszała, że ktoś chrząknął za jej plecami. Odwróciła się i zobaczyła Bartmana.
            - Karol, przepraszam. – Odczekała, aż środkowy ją zostawi i spojrzała na Zbyszka. Zieleń jego oczu tak samo na nią działała jak kilka lat temu. Serce zaczęło bić mocniej. Lekki zarost, mocno zarysowana szczęka, włosy w nieładzie. Właśnie takiego go pamiętała.
            - Dawno cię nie widziałem.
            - Tak wyszło. Gratuluję – wychrypiała, bo w gardle jej nagle zaschło.
            - Dzięki. Nie wiedziałem, że jesteś z nim – wskazał głową na stojącego kilkanaście metrów dalej Andersona.
            - Zbyszek…
            - Z tego co pamiętam, co raczej nie chciałaś być ze sportowcem. – Chciała mu przerwać, ale nie pozwolił. – A nie… wybacz, pewnie byłem zbyt biedny. – Ironia wylewała się z każdego jego słowa.
            - To nie tak. Nie planowałam tego. Tak wyszło.
            - Oszukałaś mnie.
            - Nie.
            - Nigdy nie widziałem bardziej zakłamanej kobiety niż ty. Jemu też takie kity wciskasz?
            - Licz się ze słowami Bartman! To mój przyszły mąż!
            - Och, zapomniałem, że ja nie byłem godny.
            Podeszła do niego, aż poczuła bijące od jego ciała ciepło.
            - Oddałabym wszystko żebyś to ty był na jego miejscu, ale nie mogę cofnąć czasu. To tobie powinnam przyrzekać w białej sukni, że cię nie opuszczę do śmierci. Może jednak po prostu nie byliśmy sobie pisani? Zbyszek, nic nie dzieje się bez przyczyny. Wiem, że jesteś teraz z kimś, więc nie spieprz tego. Pogódźmy się z przeszłością, bo czasu i tak nie cofniemy, a tych marzeń i tak nie spełnimy.
Popłyniemy daleko
Z naszych marzeń rzeką
I cofniemy czas
Chociaż o kilka lat
Żebym mogła być twoja
I na ciebie zaczekać
W białą suknię ubrana
Wierność tobie przyrzekać [1]
            Uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała go w policzek, a następnie skierowała swoje kroki w stronę Amerykanina. Objął ją w talii i przytulił mocno. Kochali się wzajemnie dalej, ale ich życia zabrnęły zbyt daleko w czasie rozłąki by móc je tak po prostu zniszczyć.
Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą [4]
_________________________
[1] Alexandra – „Popłyniemy daleko”
[2] Paulo Coelho
[3] Phil Bosmans
[4] Jan Twardowski
Ilość rozdziałów: 19
Ilość stron: 113
Ilość słów: 33 131
________________________
Uffffff... Dobrnęłam do końca, który początkowo nie tak miał wyglądać. Arletta miała wrócić do Zbyszka i mieli być szczęśliwi, ale wyszło jak wyszło. 
Chcę Wam powiedzieć... Mam tyle myśli w głowie, ale jedna jest szczególna: DZIĘKUJĘ
Wszystkim, którzy pisali komentarze oraz tym, którzy uważali, że lepiej nic nie pisać. Czułam Waszą obecność. Wspaniale było czytać Wasze przemyślenia. 
Życzę Wam szczęścia w te Święta Wielkiejnocy. Spokoju serca i cudownego czasu spędzonego z rodziną. 
Jakby ktoś chciał jeszcze coś spod mojego pióra przeczytać to zapraszam na: WYBÓR SERCA
Wasza Lady Spark 

4 komentarze:

  1. Wiesz co Ci powiem? Że jestem całym serduchem, za Zbyszkiem, tak! Miał całkowitą rację, że powiedział to co powiedział Arlecie! Pięć lat temu tak się zarzekała, że związek ze sportowcem to nie jej bajka, a teraz co? Wije sobie miłosne gniazdko z Andersonem, bo tak jakoś jej wyszło? O nie, nie, nie! Mam nadzieję, że Zbyszek będzie piekielnie szczęśliwy ze swoją nową kobietą, a Pani Przyszła Andersonówna jeszcze dostanie po czterech literach, tak!

    Dobrze, że Wierzbowski okazał się prawdziwym facetem i zaopiekował się małym Adasiem. Razem z Alicją, chociaż przecież osobno, na pewno są dla chłopca wspaniałymi rodzicami i mam nadzieję, że również i oni znajdą kiedyś szczęście w ramionach ukochanych osób.

    Kaja i Misiek, tak! Cieszę się, że przynajmniej ta dwójka odnalazła szczęście u swego boku i teraz już wszystko będzie dobrze, musi być dobrze! Będą żyli długo i szczęśliwie z całą gromadką dzieci!

    Dziękuję Ci za wspaniałą historię i za te wszystkie przepełnione emocjami odcinki. A na Andrzejkowym oczywiście, że będę! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko... Jaka zawziętość... Jejku.... Kto by pomyślał.
      Dziękuję, że byłaś :*

      Usuń
  2. Anderson, phi! :P Się rzuciła, bo jej Zbyszka brakowało. Matt wytrwale walczył o względy i swoje wychodził. Chociaż po tych końcowych słowach do Bartmana, to nie wiem czy będą szczęśliwi.
    Trzeba to było skończyć szczęśliwie! Biedny Zbysio ze złotem i załamanym sercem :( mógł ją tam capnąć, pocałować i uprowadzić! Jakiś śub w Vegas i by styknęło.
    Ech, no rzadko mamy to, czego pragniemy. Wielka szkoda tej dwójki, że dalsze życie spędzą w ramionach innych osób.
    Adzia, Adzia. Nie wystarczyło, że śpi na wycieraczce?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że zakończenie jest na tyle otwarte, że można dopisać do niego swoje dalsze losy jak kto uważa :).
      Nie mogłam szczęśliwie! Oni mi się zaczęli wymykać spod kontroli!
      Nie, nie wystarczyło!
      :*

      Usuń

Szablon wykonany przez Lady Spark